Na eurodolarze notujemy dziś rano wartości niższe nawet niż 1,12. Teoretycznie może to oznaczać, że krótkoterminowy trend wzrostowy, mierzony od 7 sierpnia poprzez dołki z początku września - został już pokonany, a wówczas moglibyśmy dość swobodnie ruszyć w kierunku wsparcia na 1,1090.
Nie wszystko jednak jest przesądzone, a sesja dopiero się zaczyna. Ostatnie dwie świece dzienne były czarne, a więc spadkowe. Naturalna byłaby więc dziś lekka korekta o technicznym charakterze - realizacja zysków. Gdyby strona grająca na rzecz wyższego euro zadziałała ostrzej, to mogłoby to nawet spowodować powrót do zasygnalizowanego wyżej trendu, albo przynajmniej do lokalnego oporu w pobliżu 1,1250-60.
Tak, to możliwe - ale jednak generalnie wydaje się, że prędzej czy później rynek zacznie raczej dyskontować podwyżkę stóp dolarowych w październiku lub grudniu, kierując się np. niedawnymi, jastrzębimi słowami Jamesa Bullarda z Fed. Wówczas wykres powinien pójść w stronę 1,10, do linii trendu prowadzonej od dołków marcowych.
W Japonii nadal nie ma sesji (jutro też nie będzie). Dwa kraje - Turcja o 13:00 i Węgry o 14:00 - ogłoszą dziś decyzje w sprawie stóp procentowych (rynek nie zakłada zmian). W USA o 15:00 poznamy indeks cen nieruchomości FHFA za lipiec, a o 16:00 indeks Fed z Richmond. Prognozuje się jego wzrost z 0 pkt do 4 pkt.
Co z PLN?
Na EUR/PLN sytuacja w ostatnich dniach podobna jest do tej z EUR/USD. To znaczy - wykres obniżył lot w kierunku linii trendu wzrostowego. W tym wypadku chodzi o linię prowadzoną od 21 kwietnia, poprzez m.in. 17 lipca. Okolice 4,1830-60, które są badane, to wsparcie. I tak jak na EUR/USD, tak i tu mamy sytuację graniczną. Jest jeszcze cień szansy na powrót do ogólnej tendencji, ale jeśli obecne wsparcie pęknie, to otworzy to drogę nawet do 4,1550.
Kurs USD/PLN to 3,7420, złoty oczywiście traci na silniejszym dolarze. 3,75 może być tu jakąś tymczasową granicą, wyżej mamy zakres 3,7585 - 3,76, a ostatecznie nawet i 3,8130-50 - aczkolwiek w tym tygodniu taki ruch jest wątpliwy.
O 14:00 poznamy wskaźniki koniunktury gospodarczej w Polsce - ciekawe, ale dla walut mało istotne. Rentowność polskich papierów 10-letnich to 2,906 proc., powoli rośnie.