Wykres EUR/USD oscyluje w poniedziałkowy poranek w okolicach wyraźnie niższych niż 1,20 - schodząc mianowicie nawet poniżej 1,1950.
Z jednej strony to zasługa czynników fundamentalnych - takich jak to, że piątkowe indeksy PMI dla Europy wypadały neutralnie lub słabo, zaś rynek w dalszym ciągu uważa, że Mario Draghi będzie prowadził możliwie luźną politykę monetarną, zarówno poprzez utrzymywanie wyjątkowo niskich stóp, jak i poprzez wprowadzenie QE. Z drugiej strony, wydaje się, że po osiągnięciu w piątek linii 1,20 zaczęła się faza mocnej spekulacji i zbijania kursu aż do skrajności, w celu odbicia sobie tego później podczas korekty.
W roku 2010 EUR/USD schodził do 1,1875, ale wydaje się, że tym razem możemy się znaleźć nawet jeszcze niżej (choć niekoniecznie już dziś, ale być może w tym tygodniu – nie można tego wykluczyć).
Poniedziałkowe kalendarium przyniesie nam (o 10:30) indeks Sentix ze Strefy Euro (styczniowy), a także informację o grudniowej inflacji CPI w Niemczech (o 14:00) i wystąpienie Johna Williamsa, reprezentującego Fed w San Francisco (to także o 14:00).
Przeceniona złotówka
Zgodnie z tym, co sugerowaliśmy w kolejnych dniach, sylwestrowe umocnienie złotówki do dolara okazało się jedynie korektą, po której powracamy na wysokie poziomy, powyżej 3,59, blisko 3,60. Także CHF/PLN idzie do góry (3,5730). Na EUR/PLN sytuacja nie jest tak dramatyczna (mamy 4,2950, tymczasem jeszcze w grudniu ocieraliśmy się o 4,40), ale także i tu złotówka jest dość słaba. Opór można rozpoznać mniej więcej w strefie 4,3090 - 4,3150.
Dziś nie będzie danych z Polski, na rynek PLN wpływać będą raczej czynniki globalne – z niskim eurodolarem na czele. Zasadniczo będzie to oznaczać słabego złotego, choć teoretycznie jest możliwe, że zyska on trochę do euro przy bardzo silnej przecenie euro do dolara (taki proces obserwowaliśmy na niższych poziomach w drugiej połowie listopada). Można zatem powiedzieć, że na EUR/PLN wsparcia to ok. 4,2750 i 4,2530.