Czwartek przyniósł garść niedobrych dla dolara informacji. Po pierwsze, gospodarka zwalnia coraz bardziej, za co odpowiedzialne jest pogłębianie się ochłodzenia koniunktury na rynku nieruchomości. Rynek nie zareagował jednak od razu na gorszy od prognoz odczyt PKB w III kwartale. Inwestorzy wstrzymali się z reakcją, czekając na odczyt indeksu Fed Philadelphia. Ta figura również sprawiła dolarowi przykrą niespodziankę, wychodząc na minusie. Eurodolar zdołał przełamać w górę kluczowy obecnie poziom 1,3180. W trakcie handlu w Azji doszło do umiarkowanego pogłębienia deprecjacji dolara, ale początek sesji w Europie przynosi zahamowanie tej tendencji. Moim zdaniem jest duże prawdopodobieństwo, że EURUSD dotrze w okolice 1,3250.
Złoty wczoraj tracił na wartości, co szczególnie w przypadku USDPLN zaczyna tworzyć niepokojący obraz techniczny. Póki co nie ma jeszcze powodów do większego niepokoju, ale dalszy rozwój wydarzeń w tę stronę (tj. wzrost kursu) sprawi, że o ostatnim tygodniu trzeba będzie myśleć jako o początku średnioterminowej korekty. Głównym czynnikiem, który mógłby zablokować taki rozwój wydarzeń jest potencjalne osłabienie „zielonego” na rynku międzynarodowym. Eurozłoty z kolei nadal utrzymuje „byczy” nastrój posiadaczy długich pozycji w złotym.
Nie oczekiwałbym po dzisiejszych danych zbyt wiele – wszak Wigilia już wkrótce. Jeżeli jednak jakiś raport mógłby mieć dla rynku znaczenie, to bez wątpienia byłby to PCE bazowy – główny miernik inflacji w Stanach. Rynek oczekuje odczytu na poziomie 0,2% m/m. Ta dana o 14:30, jeszcze o 16:00 stosunkowo ważny indeks nastrojów konsumentów podawany przez Uniwersytet Michigan.