Przypomnijmy w tym kontekście, że na ranem notowano wartości rzędu 1,1415. Była to jednak trochę przedwczesna próba parcia na północ, a może po prostu forma wyciśnięcia z piątkowej zmiany sytuacji wszystkiego, co się dało. _ Voila _, wykres jest teraz w lekkim odwrocie, a minionych kilka dni jawi się jako konsolidacja.
Można się tego było spodziewać. Prędzej czy później na rynek powrócą sugestie na temat podwyższenia stóp w USA, szczególnie jeśli okaże się, że dane z rynku pracy były tylko jednorazową wpadką. Janet Yellen w ostatnim swym wystąpieniu nie pomogła dolarowi, ale też nie można powiedzieć, by nagle wpadła w jakiś radykalnie gołębi ton. Przeciwnie, ogólna teza o tym, że do podwyżek powinno dojść w niedalekiej przyszłości (nawet jeśli nie będzie to czerwiec czy lipiec) - pozostaje w mocy.
Co teraz? Może się oczywiście okazać, że opisana wyżej konsolidacja to tylko przystanek przed dalszą aprecjacją euro i ponownym testem okolic 1,15 - 1,16 - ale nawet wówczas będzie to raczej ślepa uliczka. Nawiasem mówiąc, porównajmy dwa okresy - od połowy marca 2015 do końcówki października oraz od 3 grudnia 2015 do teraz. W tym pierwszym mieliśmy trend wzrostowy, wszczęty przy 1,05. 24 sierpnia testowano wysokie maksima, podobnie jak 3 maja roku bieżącego. Później nastąpiła korekta i dwie próby podbijania wartości euro, w tym niemalże muśnięcie 1,15 w połowie października.
Ale nic z tego nie wyszło i w szybkim tempie wykres poszedł na południe, na fali tego, co 22 października ogłosił Mario Draghi - a była to zapowiedź trwałego i dalszego luzowania monetarnego.
U progu grudnia ten sam Draghi rozczarował rynki, nie zwiększając skali miesięcznych zakupów w ramach QE. Eurodolar ruszył w górę, nie zatrzymała tego (na dłuższą metę) nawet podwyżka stóp w USA, bo była ona mocno zdyskontowana, a wydźwięk ówczesnych słów Janet Yellen był raczej gołębi i ostrożny.
Jeśli wzór z roku ubiegłego miałby się powtórzyć, to oznaczałoby to, że albo już teraz eurodolar pójdzie na południe, albo stanie się to po uprzednim natarciu na wyższe poziomy, bliskie "piętnastce". W takim układzie mielibyśmy już półtora roku konsolidacji w zakresie 1,05 - 1,15 (czy też 1,17, jeśli uwzględniać ekstremalne wartości).
Na razie w Stanach podano tygodniową informację o zasiłkach dla bezrobotnych, a ściślej - o nowych wnioskach o takowe benefity. Było ich 264 tys. w minionym tygodniu, a prognozowano 270 tys. Równocześnie poprzedni odczyt nieznacznie podwyższono z 267 tys. do 268 tys. Oczywiście im mniej wniosków, tym lepiej. Eurodolar trzyma się przy 1,1340-50, gdy piszemy te słowa.
Co do Mario Draghiego, to wygłosił dziś w Brukseli raczej klasyczne i dość banalne uwagi na temat tego, że polityka EBC jest słuszna, ale muszą jej towarzyszyć reformy strukturalne w krajach członkowskich itd.
Sytuacja naszej waluty
Na USD/PLN elegancko klaruje się biała świeca dzienna i jesteśmy w górnym jej rejonie. Mamy ok. 3,82 - złoty się osłabił, dolar przynajmniej korekcyjnie nabrał siły. Bardzo możliwe (choć nie pewne) jest, że potencjał umocnienia złotego się wyczerpał. W końcu efekt słabych danych z rynku pracy USA nie może trwać wiecznie. Inna rzecz, że obecne okolice mogą być lokalnym oporem.
Na EUR/PLN też jesteśmy nieco wyżej, tzn. o ile wczoraj muśnięto 4,3145-50, o tyle dziś byliśmy prawie przy 4,34. Złoty utrzymuje niezłe poziomy, ale warto być ostrożnym i nie liczyć na zbyt wiele.