W czwartek Europejski Bank Centralny ogłosi swe decyzje w sprawie polityki monetarnej.
Rynek generalnie oczekuje - i chyba już wycenił taki scenariusz - że dojdzie do dalszej obniżki stóp depozytowych, do poziomów jeszcze bardziej ujemnych. To znaczy, że banki komercyjne byłyby w ten sposób zniechęcane do trzymania swoich środków w EBC, a zachęcane – czy nawet przymuszane – do obracania nimi na rynku, w szczególności do udzielania kredytów, a przez to napędzania (przynajmniej rzekomego – jeśli możemy z nutką goryczy tak rzec) gospodarki oraz inflacji (co do której EBC sądzi, że jest pożądana w pewnych granicach).
Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, to o 8:00 poznamy styczniowe dane z Niemiec o zamówieniach w przemyśle, zaś o 10:30 opublikowany zostanie indeks Sentix ze Strefy Euro. O 18:30 wypowie się Stanley Fischer z Rezerwy Federalnej.
W piątek, przypomnijmy, mieliśmy wysokie dane z USA na temat liczby nowych miejsc pracy, ale słabe na temat wynagrodzeń. W efekcie eurodolar najpierw zszedł w okolice 1,09 (czyli dolar się umocnił), ale potem, gdy rynek ochłonął, notowania poszły w górę, ku 1,10 i wyżej. Aktualnie mamy 1,0990. Wydaje się, że w związku z tym, co prawdopodobnie zrobi EBC, to dolar w największej ogólności powinien być silny i się umacniać. Nie ma powodu, by przesadnie umacniać euro, skoro ma go być więcej na rynku.
Z drugiej strony, takie rozumowanie jest już w dużej mierze wycenione, a poza tym wędrówka na południe została ostatnio mocno zaburzona, choć zbliżaliśmy się już do 1,08. Teraz może być i tak, że gracze, nieco paradoksalnie, utrzymają eurodolara w miarę wysoko – jeśli Draghi w jakiś zaskakująco duży sposób poluzuje politykę, to najwyżej sprowadzi się parę w dół. Sytuacja może być więc dość napięta i w gruncie rzeczy nie zaskoczyłoby nas, gdyby najbliższe dni przebiegały w konsolidacji mniej więcej pomiędzy 1,0940 a 1,1060.
Nie ma dziś w programie istotnych danych makroekonomicznych z Polski. Złoty będzie więc zapewne podlegać wahaniom kształtowanym przez czynniki globalne. Na EUR/PLN główną tendencją pozostaje mimo wszystko trend spadkowy, mamy teraz 4,3230. Dzieje się tak pomimo podwyższonego eurodolara, co w pewien sposób pokazuje siłę naszej waluty. Wsparcie to ok. 4,3140, ale uważamy, że nawet droga do 4,30 jest wciąż otwarta.
Na USD/PLN załamał się – z korzyścią dla złotego – kanał wzrostowy, biegnący od 11 lutego. Teraz jesteśmy dużo niżej, przy 3,9330-50. Okolica 3,9210-20 to wsparcie (ostatnie minima). Gdyby dolar miał jeszcze chwilami tracić na głównej parze, to bardzo możliwe będzie ponowne testowanie tych dołków czy nawet parcie ku 3,90. Po drugiej stronie pierwszy opór to ok. 3,96.