Cały dzień będzie pod napięciem, jakkolwiek pierwsze wyniki zaczną schodzić dopiero po godzinie pierwszej w nocy naszego czasu (Gibraltar i archipelag Scilly). Kwadrans przed drugą powinniśmy znać rezultaty z Londynu. Kolejne dane będą schodzić do jutrzejszego poranka.
Na razie podawane są sondaże, w których zwolennicy Brexitu mają o 2 pkt proc. więcej od euro-entuzjastów (TNS) lub też przewagę mniejszą niż 1 pkt proc. (IBRiS). Eurodolar ustawił się wysoko, jesteśmy przy 1,1340-50. I znów nie jest jasne, czy to dlatego, że gracze forexowi uznali, iż z tym całym Brexitem to bujda i nie ma co się przejmować, czy może kurs jest wywindowany wysoko właśnie po to, by szybcy i mądrzejsi mieli skąd schodzić jako pierwsi.
Brexit to dziś prawie wszystko - ale jednak nie wszystko. Będzie też trochę danych makro, które normalnie byłyby nawet bardzo istotne. Oto bowiem poznamy wstępne odczyty PMI dla przemysłu i usług Francji (o 9:00), Niemiec (o 9:30) i Strefy Euro (o 10:00). O 14:30 podana zostanie tygodnowa liczba pierwszy raz złożonych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA, o 15:45 poznamy amerykański PMI dla przemysłu, o 16:00 zaś dane o sprzedaży nowych domów w Stanach tudzież pakiet wskaźników wyprzedzających Conference Board.
Polskie sprawy
Na razie - przed szóstą rano - atmosfera wokół tematu Brexitu najwyraźniej dobrze nam służy. Na fali wyższego eurodolara złoty zyskuje do euro (mamy na EUR/PLN kurs 4,3680) oraz do dolara (3,85 na USD/PLN).
Należy jednak być ostrożnym, bo przecież do momentu ogłoszenia wyników wiele może się jeszcze zmienić. Dla osób ostrożnych częściowe zakupy obcych walut przy tych cenach to zapewne niezłe rozwiązanie - nie warto być zbyt chciwym.
Polskie czynniki oficjalne ewentualny Brexit oceniają negatywnie, vide choćby Mateusz Morawiecki w najnowszych swych wypowiedziach. Cóż, nie ma się co dziwić. Po pierwsze, Polska zazwyczaj płynie z głównym nurtem europejskim w takich sprawach i raczej rzadko przyjmuje bardziej "kontrariańską" postawę, tyczy się to - wbrew wszelkim pozorom - nawet obecnego rządu. Po drugie, wyjście Wielkiej Brytanii z UE przynajmniej w ujęciu krótkoterminowym nie będzie korzystne dla Polski, bo mogłoby nieźle zawirować rynkami finansowymi i wyssać kapitał z rynków wschodzących (złoty znacznie by stracił itd.). Poza tym nie jest do końca jasne, jak zmieniłaby się pozycja Polaków na Wyspach (na lepsze raczej nie), a niektórzy (ale o tym dyplomaci oficjalnie raczej nie mówią) obawiają się, że Brexit umocniłby Niemcy jako rozgrywającego w okrojonej UE.