Sesja była nerwowa - na co wpływ ma w dużej mierze napięcie towarzyszące oczekiwaniom na referendum w sprawie Brexitu. Co więcej, Bank Japonii nie pogłębił luzowania monetarnego, pozostawiając skup aktywów na dotychczasowym poziomie, co odebrano jako działanie jastrzębie i jen się umocnił. Rynek traktuje jako bezpieczną przystań także dolara i franka.
Co się tyczy danych makro, to w Wielkiej Brytanii bardzo elegancko wypadła sprzedaż detaliczna za maj: +0,9 proc. m/m oraz +6 proc. r/r, a prognozowano +0,2 proc. m/m oraz +3,9 proc. r/r. Co ciekawe, znacznie podwyższono wyniki z kwietnia (np. z +4,3 proc. r/r do +5,2 proc. r/r).
Inflacja CPI w USA za maj była nieco niższa od prognoz (miało być +0,3 proc. m/m, było +0,2 proc., spodziewano się +1,1 proc. r/r, a było +1 proc.). W wersji bazowej prognozy zostały spełnione. Indeks Fed z Filadelfii wypadł pozytywnie: 4,7 pkt przy założeniu, że będzie to 0 pkt. Nowych wniosków o zasiłek było w tygodniu 277 tys. (prognozowano 270 tys.).
Ale teraz - w tych dniach - rynek nie patrzy już tak bardzo na dane makro. Wczoraj patrzył na Fed i na początku zareagował tak, jakby wymowa komunikatu była gołębia, później jednak przyszła refleksja, że nie ma co przeć na północ w obliczu wydarzeń, które czekają nas 23 czerwca. I ostatecznie Fed jeszcze mówi o podwyżkach, a inne wielkie banki centralne raczej nie.
Jeśli chodzi o Brexit, to oczywiście dramatyczne przepowiednie entuzjastów UE wydają się być zupełnie przesadzone, jeśli chodzi o długi termin (tzn. patrzymy na to w tym momencie z perspektywy interesów brytyjskich, a nie np. polskich). Wielka Brytania, jako kraj silny i znaczący, zapewne zdoła sobie nawet poza UE wypracować wygodne umowy handlowe z Unią, a jednocześnie nie będzie obciążona rozmaitymi kosztami brukselskiej biurokracji. W krótkim terminie rzeczywiście jednak decyzja o opuszczeniu UE byłaby szokiem dla rynków finansowych, które mogłyby nieźle się rozszaleć. Co prawda można to bagatelizować, mówiąc, że to tylko ciemne gierki spekulantów i hazardzistów - ale te "gierki" wpływają też na realną gospodarkę, kształtując ceny surowców czy kursy walut.
Huśtawka na złotym
To się nazywa szaleństwo - kiedy USD/PLN jednego dnia jest zarówno przy 3,9210, jak i przy 4,00. A tak było właśnie dziś. Przecena eurodolara spowodowała po południu uruchomienie cokolwiek paranoicznego rajdu przeciwko złotemu, co widać było też na EUR/PLN, gdzie widać było 4,4550.
Cóż, złoty pada ofiarą paniki i spekulacji, nie ma co tego ukrywać. Opisane ruchy były przesadne, a do tego zostały ostro skontrowane, dzięki czemu wieczorem mamy ok. 3,9220-30 na parze dolarowej i 4,4050 na parze związanej z euro. Z drugiej strony, faktem jest, że EUR/USD ciągle się waha i tak naprawdę, gdy kończymy ten tekst, znów wraca do 1,1230. Jest więc gorąco na rynkach, a złotym huśtają kwestie ogólne. Co do danych makro, to zatrudnienie r/r wzrosło w maju o 2,8 proc., tj. zgodnie z prognozą, a wynagrodzenia o 4,1 proc. (prognoza 4,7 proc.).