Gdy piszemy te słowa (4:38 - przyp. red.), indeks Shanghai Composite, na który od kilku dni zwrócone są oczy całego giełdowo-forexowego świata, jest na lekkim plusie (ok. +1,6 proc.), rezydując przy 3174,5 pkt. Zawsze to jakieś pocieszenie, ale przecież bardzo skromne, biorąc pod uwagę skalę spadków z wcześniejszych dni.
Co do EUR/USD, to para ta zaliczyła wczoraj wieczorem szczyty rzędu 1,0940 (zatem nieco niższe niż maksima z końca grudnia, gdy notowano 1,10), a teraz jest przy 1,0885. Nowa świeca dzienna rysuje się na razie na czarno, sugeruje to, że notowania mogą iść dalej w dół.
W istocie jednak to, czy dolar się wzmocni, będzie zależało tyleż od Chin, co i od payrollsów - czyli danych z rynku pracy USA, które poznamy o 14:30. Chodzi o stopę bezrobocia za grudzień oraz o zmianę zatrudnienia i wynagrodzenia. Dobre dane mogą wzmocnić dolara, choć trzeba przyznać, że jeśli sytuacja Chin dalej będzie szła - w perspektywie najbliższych tygodni - w złym kierunku, to być może FOMC nie zdecyduje się na dokonanie kolejnej podwyżki już w marcu, tylko później.
Na parach złotówkowych
Złoty wzmocnił się wczoraj wieczorem do dolara, dzięki czemu szczęśliwcy mogli łapać kursy rzędu 3,9720. Spadek wartości euro dokonany nocą sprawił jednak, że dziś rano budzimy się w rejonach 3,9920, czyli dwa grosze wyżej.
Bardzo krótkoterminowo poziom 4 zł może być jakimś oporem, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by został przebity, nie stanowi on już jakiejś świętości. Ewentualnie poziom 4,02 może być oporem, ale tak naprawdę w obecnej sytuacji nawet ocieranie się o 4,05 nie będzie zaskoczeniem - przy niższym eurodolarze, rzecz jasna. Przy wyższym, moglibyśmy na USD/PLN wrócić w rejon 3,97.
EUR/PLN sytuuje się przy 4,3450. Wczorajsze minima to ok. 4,3260, ale wykres wykraczał też chwilami ponad 4,35. Być może rysuje się teraz okazja do lekkiej korekty ostatniej przeceny PLN, biorąc pod uwagę, że nowa świeca zaczyna się poniżej "35-tki". W kalendarium makro brak danych z Polski.