Faktem jest jednak, że konsolidacja jest mocna, a sytuacja na tyle niejednoznaczna, iż na razie dotychczasowy stan rzeczy się utrzymuje. Mamy dziś rano, ok. godziny siódmej, kursy rzędu mniej więcej 1,1025 - 1,1030. Wczoraj punktem dnia było wystąpienie Mario Draghiego w czasie konferencji EBC.
Niekorzystne dla wartości euro było to, że Draghi zasugerował możliwość podjęcia odpowiednich działań (luzujących) w obliczu problemów takich jak Brexit. Korzystne było to, że takich działań jeszcze nie podjęto. Ostatecznie więc wystąpienie nie było przełomowe i na wykresie sytuacja jest taka jak opisaliśmy. Z drugiej strony można powiedzieć, że nie tylko od 3 maja, ale też od 14 lipca (szczyt w pobliżu 1,1165) schodzimy w dół.
Jakie dane makro dziś poznamy? Na razie znamy już PMI dla przemysłu Japonii - było 49 pkt przy prognozie 48,3 pkt. O 9:00 poznamy indeksy PMI dla przemysłu i usług Francji, o 9:30 natomiast dla Niemiec. Tam prognozuje się ruch w dół z 54,5 pkt do 53,5 pkt w przemyśle oraz obniżkę z 53,7 pkt do 53,3 pkt w usługach. O 10:00 czas na Strefę Euro - tam przewidywania to redukcja z 52,8 pkt do 52,5 pkt w przemyśle oraz z 52,8 pkt do 52 pkt w usługach.
Godzina 10:30 przyniesie nam PMI dla obu sektorów w Wielkiej Brytanii, zaś o 14:30 napłyną dane z Kanady: majowa sprzedaż detaliczna oraz inflacja CPI za czerwiec. Wreszcie mamy godzinę 15:45 - czyli indeks PMI dla przemysłu USA. Prognoza to ruch wzrostowy z 51,3 pkt do 51,6 pkt.
Kwestie złotówkowe
O 14:00 poznamy wskaźniki koniunktury gospodarczej dla Polski za lipiec. Nie wpłyną one raczej na kursy walut, ale zawsze warto zerknąć na to, co dzieje się w gospodarce. Wskaźniki dotyczyć będą budownictwa, handlu detalicznego, przemysłu i usług.
Na USD/PLN, podobnie jak na EUR/USD, istotna jest kwestia blisko miesięcznej konsolidacji. Tutaj za wsparcie można uznać okolicę 3,95 w szerokim sensie - lub też 3,9335-55 (minima z przełomu czerwca i lipca). Na razie mamy nieco ponad 3,95 - sytuacja jest więc graniczna. Jeśli dolar straci na głównej parze, konsolidacja na parze dolar-złoty będzie mogła zostać przebita. O ile jednak wędrówka pary EUR/USD w obszarze trendu bocznego, w naturalny sposób wiążąca się z tymczasowym podbiciem wartości euro, nie byłaby dla nas zaskoczeniem, o tyle generalna nasza perspektywa zakłada raczej umacnianie się dolara w przyszłości, jeśli chodzi o długi termin i pominięcie lokalnych, chwilowych wahań.
Na EUR/PLN widzimy 4,3585 - tutaj przebito wsparcie, które lokować można było przy 4,3650-60. Jest więc szansa na silniejszego złotego - choć tu z kolei pomocne byłoby raczej obniżenie wartości euro na głównej parze.
Interesy (jeśli można to tak określić) EUR/PLN i USD/PLN są często sprzeczne. Otóż USD/PLN na ogół (pomijając jakieś nagłe wydarzenia, zwłaszcza polskie) odbija w miarę symetrycznie kurs eurodolara - gdy tam rozgrywa się ruch w dół, dolar nabiera mocy, to i u nas dolar się wzmacnia (przez co wykres USD/PLN idzie na północ). EUR/PLN często natomiast idzie na południe właśnie przy mocniejszym dolarze, bo po prostu euro słabnie. Z drugiej strony, nie jest to ścisła reguła: istotne jest to, czy sytuację można opisać bardziej jako 'umacnianie dolara' czy jako 'słabnięcie euro'. Istotne jest to, co wyrażają ruchy eurodolara - np. który kierunek jest wyrazem dobrych nastrojów. Zdarza się więc np., że EUR/PLN idzie w górę mimo że EUR/USD też wybiera ten kierunek.
Ostatnio jednak na parze euro-złoty widzieliśmy kierunek zbliżony do tego, który mamy na USD/PLN - po prostu umacnianie złotego. Wpływ na to mają też inne czynniki - dobre dane o przemyśle i sprzedaży detalicznej tudzież o wynagrodzeniach i zatrudnieniu, jakie pojawiły się w Polsce; - pozytywna dla nas ocena agencji Fitch (nie obniżono nam ratingu i jego perspektywy); a według niektórych - także sytuacja w Turcji, w tym sensie, że Polska jest jako rynek wschodzący bardziej atrakcyjna niż nękany niepokojami kraj ze stolicą w Ankarze.