Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Witczak
|

Witczak: Tydzień na głównej parze - kontynuacja konsolidacji

0
Podziel się:

Ten tydzień utrzymał jednak zasadniczą konsolidację. Nie jest do końca jasne, czy Fed zdecyduje się w marcu na podwyżkę stóp.

Witczak: Tydzień na głównej parze - kontynuacja konsolidacji

Jak dobrze pamiętamy, 3 grudnia eurodolar - za sprawą słów Mario Draghiego - wywindował się w szybkim tempie z okolic 1,06 do poziomów wyższych niż 1,08. W zasadzie od tego czasu wykres porusza się w pasie 1,08 - 1,10, jakkolwiek jeśli chcielibyśmy być precyzyjni, to w grudniu momentami notowania sięgały 1,1060, zaś u progu tego roku spadały do 1,0715.

Ten tydzień utrzymał jednak zasadniczą konsolidację. Nie jest do końca jasne, czy Fed zdecyduje się w marcu na podwyżkę stóp. W poniedziałek Dennis Lockhart wypowiedział się gołębio, sugerując, że są jeszcze czynniki niepewności - a z kolei we wtorek Robert Kaplan z Dallas zapewniał, że warto jak najszybciej zacieśniać politykę. Mieliśmy w tym tygodniu także wypowiedzi takich m.in. prominentów Fed jak Eric Rosengren (był gołębi, ale to nie stanowiło zaskoczenia) czy William Dudley (on również nie jest jastrzębiem). Z kolei James Bullard, generalnie uważany za umiarkowanego jastrzębia, zasugerował, że osiągnięcie celu inflacyjnego może się przedłużyć w czasie - a taka wypowiedź z jego strony może być oznaką, że marcowy termin zwyżki faktycznie się zachwieje.

Owszem, dane z rynku pracy USA, podane tydzień temu, były bardzo zachęcające, ale np. w tym tygodniu, a dokładniej w dniu dzisiejszym, pojawiły się publikacje zaskakująco słabe. Sprzedaż detaliczna za grudzień spadła o 0,1 proc. m/m (choć trzeba przyznać, że podwyższono wynik listopadowy). Inflacja PPI w relacji m/m okazała się nieco bardziej deflacyjna od przewidywań. Produkcja przemysłowa w grudniu spadła o 0,4 proc. m/m (a nie o 0,2 proc., czego się spodziewano), do tego mocno obniżono rezultat listopadowy. Indeks Uniwersytetu Michigan przebił nieco prognozę (miało być 93 pkt, było 93,3 pkt), ale indeks NY Empire State spadł do -19,37 pkt, wartości cokolwiek tragicznej.

Wciąż tanieje ropa, wciąż źródłem niepewności są Chiny, które na początku roku zaszokowały skalą przecen. To powinno utrudniać dolarowi wzmocnienie się na tyle, by spaść poniżej 1,08.

Z drugiej strony, w Europie też są czynniki niepewności - np. w tym tygodniu na giełdach traciły spółki motoryzacyjne, w związku z domniemaną aferą w koncernie Renault (na razie koncern ogłosił, że dowodów na oszustwa związane z łamaniem przepisów ekologicznych w silnikach - nie znaleziono). Tym niemniej od dłuższego czasu jest tak, że chińskie problemy i słabe nastroje owocują wzrostami eurodolara - skoro nie może on wtedy spadać. Tak też widzimy teraz kurs 1,0950, a maksima notowano przy 1,0985. To jednak, że teraz jesteśmy niżej, może wstępnie oznaczać, że wykres utrzyma się w konsolidacji. Zakres 1,08 - 1,10 (a tym bardziej 1,0715 - 1,1060) jest na tyle szeroki, by móc swobodnie spekulować, a zarazem na tyle ograniczony, by uniemożliwiać wykreowanie jasnego trendu, skoro gracze nie są jeszcze pewni, jak rozwinie się sytuacja w Chinach i co zrobi Fed. Swoją drogą, 19 stycznia poznamy dynamikę PKB Chin za IV kwartał 2015 roku, niewątpliwie będzie to istotny
odczyt.

Ewentualne wyjście ponad 1,10 nie będzie jeszcze poważnie naruszać naszych założeń, dopiero przebicie 1,1060 zmuszałoby do myślenia co najmniej o 1,1160, jak też i o tym, że rynek przestaje wierzyć w to, że Fed będzie spieszył się z zacieśnianiem polityki.

Co w Polsce?

Był to tydzień, w którym spodziewaliśmy się na USD/PLN zakresu wahań mniej więcej od 3,97 do 4,05. Cóż, u góry nasze przewidywania zostały wyczerpane - faktycznie, ceny otarły się o 4,05, choć piątkowy wieczór to już raczej 4,03. Po drugiej stronie udały się zejścia tylko do 3,9850. Wykres generalnie próbuje brnąć do góry, aczkolwiek fakt, że eurodolar podskoczył, może trochę pomóc złotemu (i już pomaga).

Gorzej jest na EUR/PLN, gdzie wybijamy się już ponad 4,41, a w zasadzie raczej w okolice 4,42. Pociecha - z perspektywy czysto technicznej analizy wykresów - może tkwić w tym, że tutaj mogłoby zadziałać górne ograniczenie kanału wzrostowego, trwającego od pierwszej połowy lipca (por. szczyty z 8 - 9 lipca). Wówczas moglibyśmy się spodziewać, że wykres w ciągu kilkunastu dni dojdzie nawet do 4,30 czy zgoła 4,25.

Problem w tym, że mechanizm ten powinien zadziałać jakieś 2 grosze wcześniej - i teraz nadzieja słabnie. Naturalnie będzie to jeszcze zależeć od rozwoju sytuacji np. Chinach, ale też i czynniki polskie nie są bez znaczenia. Pojawiły się pogłoski, że agencja S&P może obniżyć rating polskiego długu do poziomu neutralnego, poza tym złotemu nie służy spór na linii Warszawa - Bruksela w kwestii Trybunału Konstytucyjnego i Mediów, a ostatecznie złoty traci też na nastrojach globalnych (giełdy, ropa, Chiny). Pomocą jest natomiast dla naszej waluty (ceteris paribus) to, że prawdopodobnie nowy skład RPP nie będzie w najbliższych miesiącach czy nawet kwartałach zmierzał do obniżki stóp.

komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)