Rankiem, po godzinie ósmej, eurodolar lokuje się w okolicach 1,0645-50. Innymi słowy, w dalszym ciągu nie widać sygnałów, które mogłyby sugerować wzmocnienie euro kosztem waluty amerykańskiej, tym bardziej zaś - na większą skalę.
Cóż, nie jest to szczególnie zaskakujące. Wizja luźniejszej polityki monetarnej w Eurolandzie, a zarazem ostrzejszej w USA (a taka wizja to teraz z grubsza rynkowy konsensus) musi generować tego rodzaju poziomy. Dodajmy do tego jeszcze niepokój związany z zamachami w Europie, pogłoskami o kolejnych (przynajmniej planowanych) itd.
W każdym razie dziś w kalendarium w pierwszej części dnia nie mamy zbyt wiele. O 13:00 poznamy tygodniową liczbę wniosków o kredyt hipoteczny w USA, o 14:00 w panelowej dyskusji na temat płac wystąpią trzej członkowie FOMC: Dudley, Mester i Lockhart, a o 18:00 wypowie się Kaplan z Fed w Dallas (będzie on mówił o warunkach ekonomicznych). Warto zerknąć na słowa, które w tym wypadku padną, ale nie spodziewamy się niczego szczególnie przełomowego.
O 20:00 poznamy protokół z ostatniego posiedzenia FOMC i to może być rzecz znacznie istotniejsza w kontekście przewidywań na temat przyszłej wysokości stóp procentowych.
Na naszym podwórku
Złoty w dalszym ciągu jest słaby w relacji do dolara. Innymi słowy, na USD/PLN notujemy poziom 3,9850. Nie może to cieszyć nabywców waluty amerykańskiej, ale i tak nie jest wykluczone, że wartość ta dojdzie wkrótce do 4 zł. W każdym razie byłoby to naturalne, gdyby EUR/USD miał zmierzać do minimów z marca, tj. poniżej 1,05 (chyba że wcześniej doszłoby do jakiejś korekty, która by trochę zaburzyła sprawy).
Na EUR/PLN mamy 4,2460, czyli w dalszym ciągu utrzymujemy się w ograniczonym zakresie wahań, przy czym poziom 4,25 w zasadzie wytrzymuje ataki (ale z drugiej strony, na przebicie 4,20 też nie liczymy). O 14:00 poznamy polskie dane o przeciętnym zatrudnieniu i wynagrodzeniu.