W dłuższej perspektywie (albo raczej - retrospektywie) czasowej możemy powiedzieć, iż 3 maja nastąpiło odbicie od strefy oporu 1,15 - 1,17 (ściślej, wykres naruszył 1,16), po czym generalnie to dolar (z dokładnością do wszelkich korekt) był stroną mocniejszą. W jeszcze dłuższym ujęciu mamy konsolidację od okolic 1,05 do 1,15 - 1,17. Ten stan rzeczy trwa od stycznia 2015.
Wczorajsze kalendarium makroekonomiczne było prawie puste. Tymczasem dziś poznamy m.in. dane z Wielkiej Brytanii o inflacji CPI i PPI (o 10:30), niemiecki indeks instytutu ZEW (o 11:00), turecką decyzję nt. stóp procentowych (o 13:00, zakłada się utrzymanie poziomu 7,5 proc.) czy dane z rynku nieruchomości USA (o 14:30, będą to pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte budowy).
Z ciekawszych wiadomości można wspomnieć wypowiedź Christine Lagarde, szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która ostrzegła, że niektóre kraje (te mniejsze, słabsze, rynki wschodzące) narażone są coraz bardziej na efekty zawirowań finansowych, albowiem duże, zachodnie banki rozluźniają więzi z nimi. Banki takie wycofują się z mniejszych krajów (chodzi o system tzw. banków korespondentów, współpracujących z zewnętrznymi, zachodnimi instytucjami). Rzecz dotyczy niektórych krajów afrykańskich, latynoamerykańskich czy pacyficznych - i wynikają z tego m.in. utrudnienia dla miejscowych biznesów tudzież rosnące koszty transakcji z zagranicą.
Co w Polsce?
Mówiąc o kalendarium, pominęliśmy na razie Polskę, ale przecież mamy dziś ważne dane. Oto o 14:00 poznamy czerwcową dynamikę produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej, a także dane o sprzedaży detalicznej za ów miesiąc.
Wczoraj dobre były dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniu, jeśli dziś będzie podobnie ze wspomnianymi odczytami, to złoty może coś na tym ugrać. Kursy zresztą już teraz są dobre - na zakup obcej waluty. Oto bowiem na USD/PLN notujemy 3,9440, zaś na EUR/PLN 4,3690.
Na parze dolarowej pewnym wyzwaniem będzie teraz przejście w dół przez okolicę 3,9335-50, tj. minima z przełomu czerwca i lipca. Otworzyłoby to drogę gdzieś do rejonu 3,9125 - 3,9190. Z drugiej strony, to, co teraz widzimy, to jednak test post-brexitowej konsolidacji (post-referendalnej, właściwie), jesteśmy przy jej dolnych ograniczeniach, stąd możliwe jest odbicie, szczególnie jeśli dane makro i rozwój sytuacji na EUR/USD nie będą pomyślne. Na EUR/PLN też jesteśmy przy wsparciu, ruch w dół może zaprowadzić nas do 4,35, a następnie 4,3370.
Na głównej parze?
Eurodolar jest teraz w okolicach 1,1080, co oznacza, że trochę wzrósł w porównaniu z poziomami notowanymi w nocy czy nad ranem. Ostatecznie jednak jest to dalsze utrzymywanie konsolidacji, której początki sięgają końcówki czerwca, tj. pierwszych dni po brytyjskim referendum, kiedy to wartość eurodolara gwałtownie się obniżyła.
W dłuższej perspektywie (albo raczej – retrospektywie) czasowej możemy powiedzieć, iż 3 maja nastąpiło odbicie od strefy oporu 1,15 – 1,17 (ściślej, wykres naruszył 1,16), po czym generalnie to dolar (z dokładnością do wszelkich korekt) był stroną mocniejszą. W jeszcze dłuższym ujęciu mamy konsolidację od okolic 1,05 do 1,15 – 1,17. Ten stan rzeczy trwa od stycznia 2015.
Wczorajsze kalendarium makroekonomiczne było prawie puste. Tymczasem dziś poznamy m.in. dane z Wielkiej Brytanii o inflacji CPI i PPI (o 10:30), niemiecki indeks instytutu ZEW (o 11:00), turecką decyzję nt. stóp procentowych (o 13:00, zakłada się utrzymanie poziomu 7,5 proc.) czy dane z rynku nieruchomości USA (o 14:30, będą to pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte budowy).
Z ciekawszych wiadomości można wspomnieć wypowiedź Christine Lagarde, szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która ostrzegła, że niektóre kraje (te mniejsze, słabsze, rynki wschodzące) narażone są coraz bardziej na efekty zawirowań finansowych, albowiem duże, zachodnie banki rozluźniają więzi z nimi. Banki takie wycofują się z mniejszych krajów (chodzi o system tzw. banków korespondentów, współpracujących z zewnętrznymi, zachodnimi instytucjami). Rzecz dotyczy niektórych krajów afrykańskich, latynoamerykańskich czy pacyficznych – i wynikają z tego m.in. utrudnienia dla miejscowych biznesów tudzież rosnące koszty transakcji z zagranicą.
Co w Polsce?
Mówiąc o kalendarium, pominęliśmy na razie Polskę, ale przecież mamy dziś ważne dane. Oto o 14:00 poznamy czerwcową dynamikę produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej, a także dane o sprzedaży detalicznej za ów miesiąc.
Wczoraj dobre były dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniu, jeśli dziś będzie podobnie ze wspomnianymi odczytami, to złoty może coś na tym ugrać. Kursy zresztą już teraz są dobre – na zakup obcej waluty. Oto bowiem na USD/PLN notujemy 3,9440, zaś na EUR/PLN 4,3690.
Na parze dolarowej pewnym wyzwaniem będzie teraz przejście w dół przez okolicę 3,9335-50, tj. minima z przełomu czerwca i lipca. Otworzyłoby to drogę gdzieś do rejonu 3,9125 – 3,9190. Z drugiej strony, to, co teraz widzimy, to jednak test post-brexitowej konsolidacji (post-referendalnej, właściwie), jesteśmy przy jej dolnych ograniczeniach, stąd możliwe jest odbicie, szczególnie jeśli dane makro i rozwój sytuacji na EUR/USD nie będą pomyślne. Na EUR/PLN też jesteśmy przy wsparciu, ruch w dół może zaprowadzić nas do 4,35, a następnie 4,3370.
FMC Management