Czwartek przynosi dalszą przecenę złotego, głównie względem dolara i franka. Cały czas czekamy na wyniki głosowania w Izbie Reprezentantów w Kongresie nad planem przedłożonym przez szefa Republikanów.
Sukces w głosowaniu nie oznacza porozumienia w kwestii podniesienia limitu długu, ale porażka oznacza, że nawet sami Republikanie nie są w stanie ustalić wspólnego stanowiska. To byłby fatalny przekaz dla rynków.
Wyraźne umocnienie franka nastąpiło po aukcji włoskich obligacji. Włoski rząd sprzedał obligacje 10-letnie, jednak kosztem wzrostu rentowności do poziomu 5,77% - kilkanaście punktów wyżej niż w ciągu ostatnich dwóch dni na rynku wtórnym.
Co więcej, po aukcji długu obligacje zaczęły tracić na rynku wtórnym. Tymczasem poziom 6% dla rentowności papierów 10-letnich uważany jest za granicę jaką włoski rząd jest w stanie zaakceptować. Przyczyną słabej aukcji nie są jednak obawy o włoski budżet czy gospodarkę ale sytuacja w USA.
Dla inwestorów jest bowiem oczywiste, że jeśli rating USA zostanie obniżony obligacje krajów PIIGS będą wyprzedawane i problem zadłużenia w Europie powróci zanim jeszcze rozwiązania z Brukseli będą miały szansę zacząć funkcjonować. Obawy przed takim scenariuszem sprawiły, iż notowania EURCHF znalazły się w pobliżu historycznych minimów, zaś notowaniach CHFPLN przejściowo przekroczyły poziom 3,50.
Nastroje tylko nieznacznie i na chwilę poprawiły lepsze dane tygodniowe z amerykańskiego rynku pracy. Liczba nowych zarejestrowań bezrobotnych w USA wyniosła w minionym tygodniu 398 tys. To znacznie mniej niż tydzień wcześniej (422 tys.) oraz zauważalnie mniej niż oczekiwał rynek (415 tys.).
Jest to także pierwszy spadek liczby zarejestrowań bezrobotnych poniżej 400 tys. od początku kwietnia tego roku. Dane tygodniowe pokazują, iż sytuacja na amerykańskim rynku pracy – choć daleka od dobrej – nie jest tak fatalna, jak sugerowałby ostatni miesięczny raport rządowy.
Oczekujemy, iż najbliższy raport miesięczny (za lipiec, publikacja w przyszły piątek) pokaże wzrost zatrudnienia w okolicach 100 tys. lub nawet nieco więcej, a dane za czerwiec mogą być skorygowane w górę. Jednak tak długo jak nie ma porozumienia w USA, dane makro pozostają w cieniu.
Tym samym decydującego wpływu na rynek nie powinny mieć publikowane jutro dane, w tym raport o amerykańskim PKB za drugi kwartał, który jest figurą tygodnia, chyba że odczyt byłby bardzo słaby (co jeszcze bardziej popsułoby nastroje).
Oczekiwania nie są jednak wysokie. Konsensus to 1,6%, czyli jeszcze mniej niż w słabym pierwszym kwartale (1,9%). W czwartek o godzinie 16.00 euro kosztowało 4,0020 złotego, dolar 2,8005 złotego, zaś frank 3,4920 złotego.