Lepszy od prognozowanego odczyt wstępnych indeksów PMI dla strefy euro, co jest po części zasługą Niemiec, nieco wytrąca argumenty zwolennikom rychłego wdrożenia niestandardowych działań przez Europejski Bank Centralny.
Niemieccy przedsiębiorcy jak widać nie przejęli się sankcjami nałożonymi na Rosję w związku z sytuacją na Ukrainie, gdyż te były tak naprawdę dość łagodne. To może się zmienić dopiero w sytuacji, kiedy doszłoby do dramatycznego zaostrzenia sytuacji we wschodnich regionach Ukrainy – na razie mamy kruchy rozejm po czwartkowych ustaleniach z Genewy, chociaż ukraińskie władze zapowiedziały wczoraj wznowienie operacji antyterrorystycznej po prowokacjach separatystów. Efektem lepszych danych ze strefy euro jest zwyżka wspólnej waluty. Teraz kluczową publikacją będą dopiero przyszłotygodniowe dane nt. szacunkowej inflacji HICP za kwiecień.
W kwestii europejskich PMI rozczarowały tylko dane z Francji, chociaż warto pamiętać, że w marcu mieliśmy tutaj wyraźne odbicie. Niemniej w kwietniu przemysłowy PMI powędrował w dół do 50,9 pkt., a usługowy do 50,3 pkt. Na plus zaskoczyły jednak Niemcy - tutaj przemysłowy PMI wzrósł do 54,2 pkt. (szacowano 54 pkt.), a usługowy przyspieszył aż do 55 pkt. (oczekiwano 53,4 pkt.). W efekcie poprawiły się odczyty dla całego Eurolandu - odpowiednio do 53,3 pkt. (przemysł) i 53,1 pkt. (usługi). Oczywiście warto pamiętać, że to dane wstępne, które teoretycznie mogą być zrewidowane w dół - ostateczne odczyty poznamy w pierwszych dniach maja. Niemniej wymowa dzisiejszych odczytów jest optymistyczna dla euro, gdyż daje więcej czasu ECB do podjęcia decyzji, która jak widać z wypowiedzi części członków tego gremium w ostatnim czasie, nie będzie łatwa.
Na wykresie EUR/USD mamy wyraźne wybicie połączone ze złamaniem linii spadkowej trendu na 1,3820. Niemniej silna strefa oporu to już rejon 1,3855-63, a dalej rynek musiałby też zamykać ubiegłotygodniową lukę rosnąc do 1,3882. Tym samym w perspektywie najbliższych godzin sforsowanie w/w oporów może być trudne. Rynek może jednak podjąć taką próbę w kolejnych dniach, co skutkowałoby testowaniem rejonu 1,3915-30 w przyszłym tygodniu.
Taki obrót spraw skutkowałby jednocześnie spadkiem koszykowego BOSSA USD poniżej wsparcia 68,75-80 pkt., co zdaje się bardziej zapowiadać wykres dzienny, niż tygodniowy tego instrumentu. W takiej sytuacji trzeba by się liczyć z testem minimum z 10 kwietnia na 67,38 pkt. Tym samym potencjalnym katalizatorem zwyżek dolara mogłyby się stać dane, które zaczną napływać od środy. Tego dnia wieczorem poznamy też komunikat FED – redukcja skali QE3 o kolejne 10 mld USD jest powszechnie oczekiwana, więc większe znaczenie będą mieć ewentualne „niuanse słowne” w samym komunikacie.
Opublikowane w nocy dane nt. chińskiego PMI dla przemysłu pokazały jego odbicie do 48,3 pkt. w kwietniu wobec 48,0 pkt. zanotowanych w marcu. Niemniej jego wymowa jest raczej neutralna, biorąc pod uwagę, że w opisach dotyczących sytuacji poszczególnych składowych wskaźnika, trudno o optymizm.
Tym samym akceleratorem do obserwowanego w nocy spadku notowań dolara australijskiego stały się opublikowane kwartalne dane nt. inflacji CPI w Australii. Jej wzrost w I kwartale był mniejszy od oczekiwanego – wyniósł 0,6 proc. kw/kw i 2,9 proc. r/r – co wyraźnie redukuje oczekiwania związane z potencjalnym zacieśnianiem polityki przez RBA w perspektywie 2015 r. To dane, które utwierdzają obecne status quo, czyli neutralne nastawienie. Niemniej zabierają dobry pretekst do dalszych zwyżek AUD, stąd też tak nerwowa reakcja inwestorów.
Na wykresie AUD/USD widać wyłamanie dołem z kanału wzrostowego. Teraz co najwyżej można oczekiwać ruchu powrotnego w stronę 0,9320-30. Dzienne wskaźniki zaczynają potwierdzać możliwość wystąpienia głębszej korekty i to całego ruchu rozpoczętego w końcu stycznia b.r. W efekcie celem na kilka tygodni mogą stać się okolice szczytu z I połowy stycznia b.r. na 0,9085. Ale jego ewentualne złamanie byłoby już o wiele poważniejszym sygnałem w długim terminie.