Miniony tydzień był najgorszy dla światowych indeksów od niemal sześciu miesięcy, a kotwicą dla akcji pozostają podtrzymywane spory handlowe. Szczególnie na linii USA-Chiny sprawy idą w złym kierunku, gdyż prezydent Trumpa grozi nałożeniem ceł na towary z Chin warte 267 mld USD. Jest to kolejna pula taryf po 50 mld USD już działających i 200 mld USD póki co rozważanych, co razem obejmie cały eksport Chin do USA. Pekin ostrzegł o gotowości do odwetu, ale strategia oko za oko nie jest możliwa przez nadwyżkę w handlu z USA.
Rodzi to obawy, że Chiny zastosują inne środki zaradcze, w tym manipulację kursem juana lub bezpośrednimi sankcjami na amerykańskie firmy działające na terenie Chin. Prezenty Trump zdaje się naciskać coraz bardziej, dopóki Chiny nie ulegną jego warunkom, co jednak prędko się nie stanie. Przepychanki mogą potrwać jeszcze wiele tygodni, a to zła wiadomość dla świata emerging markets, ale też AUD, który w przestrzeni walut G10 jest „ambasadorem” Chin.
USD jest silny przez status waluty pierwszego wyboru w okresach skoku awersji do ryzyka, ale pomaga też fakt, że ma za sobą solidne dane makro. W sierpniu zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o 201 tys., a płace zwiększyły się o 0,4 proc. m/m, wypychając dynamikę roczną na 2,9 proc. – najwyżej od 9 lat. Tylko stopa bezrobocia nieoczekiwanie pozostała bez zmian na 3,9 proc., choć spodziewano się spadku do 3,8 proc.
Mimo że siła rynku pracy nie jest dla nikogo niespodzianką, to razem z lepszymi od oczekiwań odczytami indeksów aktywności ISM dostaliśmy obraz gospodarki, która nie zwalnia tempa. W efekcie uciszone zostały głosy zwątpienia w politykę Fed i spekulacje, że bank centralny wkrótce zrobi sobie przerwę w podwyżkach. Gospodarka USA daje silne zaplecze dla rajdu USD, a dodatkowo ma to miejsce w czasie, kiedy dane z innych gospodarkę G10 są co najwyżej przeciętne. Trudno zrzucić dolara z najwyższego stopnia podium.
Nowy tydzień zaczynamy z lekkim kalendarzem, co pozwoli na spokojnie ocenić wpływ eskalacji wojen handlowych i implikacje raportu NFP. Najważniejszym dniem będzie czwartek z posiedzeniami EBC, Banku Anglii i CPI z USA. EBC przedstawi nowe prognozy, które będą uwzględniać skutki opóźnień w odbiciu ożywienia. Ścieżka PKB powinna nieco się obniżyć, ale prognozy inflacji raczej pozostaną bez zmian.
Jeśli mimo tego prezes Draghi podtrzyma optymistyczny język co do perspektyw dla ożywienia, posiedzenie powinno być neutralne. Z Banku Anglii dostaniemy tylko komunikat, a do czasu wykrystalizowania porozumienia z UE polityka monetarna pozostaje na autopilocie. W USA inflacja prawdopodobnie utwierdzi rynek w przekonaniu, że w tym miesiącu Fed dokona podwyżki stóp procentowych.