Eurodolar, gdy piszemy te słowa, lokuje się przy 1,0765, przynajmniej w przybliżeniu. Na razie nie przebito więc szczytu z 17 marca (ok. 1,0780), tym bardziej więc nie doszliśmy do punktu z 2 lutego (1,0828).
Warto mieć na uwadze linię łączącą maksima z 3 maja 2016 i 18 sierpnia 2016. Obecnie ta spadkowa półprosta biegnie mniej więcej przy 1,0870-75, ale za parę dni będzie to już 1,0850. Cóż, być może okaże się ona ograniczeniem dla wzrostów eurodolara, o ile te w ogóle jeszcze nastąpią.
Wczorajsza wypowiedź Charlesa Evansa z Fed była jastrzębia, była mowa o zbliżaniu się do pełnego zatrudnienia. Ale oczekiwania rynkowe są postawione wysoko – w tym sensie, że standardowe "jeszcze dwie podwyżki stóp w tym roku" (czyli razem trzy) nie są scenariuszem brzmiącym bardzo ostro. Z drugiej strony, czy możemy w ogóle poważnie rozważać cztery ruchy? Były takie głosy przed marcową podwyżką, ale chyba przesadne. Są też i sceptycy, twierdzący, że Fed będzie się ociągać z zacieśnianiem polityki.
Dziś o 11:00 publicznie wypowie się William Dudley z Fed, o 17:00 Esther George (znany jastrząb, ale w tym roku bez głosu w FOMC), o 23:00 Loretta Mester (też raczej jastrząb). Poza tym poznamy dane o inflacji CPI, PPI i RPI z Wielkiej Brytanii, ale to temat dla funta. Dla funta, który wczoraj trochę stracił, bo ogłoszono, że 29 marca będzie dniem oficjalnego wystąpienia brytyjskich władz do UE o wszczęcie procedury wyjścia ze struktur unijnych. Nie, żeby Brexit sam w sobie był jakimś zaskoczeniem, ale jednak potwierdziło się po raz kolejny i dobitnie to, co już było znane.
Polski orzeł
Polski orzeł gromi funta brytyjskiego, jako że na GBP/PLN mamy 4,90. Przypomnijmy: jeszcze 22 – 24 lutego wychodziliśmy ponad 5,10, więc z takiej perspektywy to niewątpliwy wyraz dobrej passy PLN. 4,90 to oczywiście poziom charakterystyczny, możliwe więc, że przez pewien czas będzie się bronić, ale jakąś świętością przecież nie jest. Niżej można rozważać ok. 4,8750.
Na euro-złotym okolica 4,2750-60 może teraz okazać się oporowa – przebiliśmy ją bowiem jako dolne ograniczenie konsolidacji. Przetestowano poziomy z 11 – 12 sierpnia, tj. ok. 4,2565. Na razie mamy lekki powrót na północ, złoty trochę traci, ale jednak obraz się zmienił. Przez bardzo długi czas, od 21 – 22 września 2015, poprzez 4 kwietnia 2016 i właśnie ów 11 sierpnia – broniła się konsekwentna, choć łagodna linia wzrostowa, obrazująca coraz wyższe dołki. Tym razem jednak chyba ostatecznie przegrała. Teoretycznie otwiera to drogę do 4,23 czy nawet 4,20.
USD/PLN przebił minimum na 3,9765 (w przybliżeniu, był to w każdym razie dołek z początku lutego), tak więc i tu obraz się odmieni. Naturalnie korekta przeciwko PLN nie byłaby zaskoczeniem, bo za nami cztery świece spadkowe, ale to będzie zależeć od eurodolara. Oczywiście można też połączyć minima z 16 sierpnia, 22 września i 9 listopada – taka linia wzrostowa byłaby zatem właśnie testowana. Trzeba więc dopuszczać myśl o odbiciu.