Sesja na głównej parze walutowej upływała dziś relatywnie spokojnie. Byki próbowały dobijać do 1,1180, ale na razie poziom ten nie został przebity.
Pewnym akcentem na rzecz euro mogły być dość dobre dane z Niemiec (m.in. dynamika produkcji przemysłowej za kwiecień wypadła lepiej niż w marcu, w szczególności pokonano prognozę m/m), poza tym rynek obiegła ciekawa plotka. Oto bowiem sam Barack Obama miał ogłosić przedstawicielom grupy G7, jakoby zbyt silny dolar był zjawiskiem problematycznym. Pogłoska ta, rzekomo puszczona w obieg przez jednego z urzędników francuskich, została jednak szybko zdementowana.
W dalszym ciągu nie została rozwiązana kwestia grecka, nikt zresztą tego nie oczekiwał w dniu dzisiejszym. Minima notowane nad ranem na eurodolarze to ok. 1,1085, wypada mieć je w pamięci, są bowiem zupełnie realne, gdyby okazało się, że paliwa do wzrostów brak. Jutro istotny będzie odczyt z godziny 11:00, czyli dynamika PKB Eurolandu.
Jeśli chodzi o inne sprawy, nie związane bezpośrednio z EUR/USD, to w Turcji po wyborach parlamentarnych (w których Partia Sprawiedliwości i Rozwoju nie otrzymała większości absolutnej) mamy przecenę liry i spadki na giełdzie. USD/TRY, niedawno jeszcze przy 2,66, teraz jest na poziomie 2,77.
Na EUR/PLN mamy ok. 4,15 – 4,16, na USD/PLN 3,72 - 3,75. Minister pracy podał, że w maju być może bezrobocie w Polsce spadło poniżej 11 proc., ale trudno oczekiwać, by akurat ta informacja miała dziś główny wpływ na polską walutę. W każdym razie w ostatnich chwilach złoty umacnia się do dolara, bo byki próbują ofensywy na głównej parze.
Na EUR/USD zasadniczo wciąż mamy trend zwyżkowy, czyli spadek wartości PLN, choć niektórzy mogliby się w ostatnim układzie świec dziennych (odwrócony młot czwartkowy i młot piątkowy) doszukiwać sygnałów zmiany trendu. Nawet jeśli, to potwierdzeniem byłoby dopiero zejście poniżej okolicy 4,1070-80, a do tego jeszcze daleko.