Wtorkowy handel przynosi nieznaczne osłabienie się złotego, z tego schematu wyłamuje się jedynie CHF/PLN i GBP/PLN. Dlaczego, skoro teoretycznie większe jest prawdopodobieństwo wygranej Hillary Clinton?
Bo rynki w pewnym sensie wiążą temat wyborów w USA z potencjalną podwyżką stóp procentowych przez Fed w grudniu. W poniedziałek po tym, jak w niedzielę FBI poinformowało o zamknięciu śledztwa wobec Clinton, prawdopodobieństwo ruchu ze strony FED 14 grudnia powróciło ponad poziom 70 proc., przełamując obserwowany wcześniej trend spadkowy. We wtorek skoczyło do 76,3 proc. (dane na podstawie modelu CME FEDWatch). Tymczasem zwyczajowo już zaostrzenie polityki monetarnej w USA nie sprzyjało rynkom wschodzącym. Oczywiście można i należy wręcz zastanawiać się, czy aby Fed po grudniowej podwyżce da „jastrzębi” komunikat sugerujący bardziej agresywne podejście w 2017 roku – naszym zdaniem jest to mniej prawdopodobne – ale na krótką metę rynki nad tym się jeszcze zbytnio nie rozwodzą.
Z kolei wygrana Donalda Trumpa, który jak wspomnieliśmy w przedpołudniowym raporcie ma całkiem niemałe szanse zostać 45 prezydentem USA, będzie wiązać się ze wzrostem awersji do ryzyka, co uderzy w rynki wschodzące. Pierwszą reakcją może być jednak osłabienie się USD w głównych relacjach – w efekcie ruch w górę na EUR/USD przy wolniej rosnącym EUR/PLN, może dać spadek USD/PLN (naruszymy 3,88), ale może być to ruch przejściowy. W ostatecznym rozrachunku prezydentura Trumpa oznaczać będzie mocnego, a nie słabego dolara, co przez rynki może być dość szybko realizowane.
W środę w kalendarzu mamy posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, ale będzie ono w cieniu wydarzeń z USA. Nie należy oczekiwać, aby RPP zmieniła dotychczasową linię komunikacji z rynkami, która wyklucza dyskusję nt. ewentualnego cięcia stóp procentowych, gdyby gospodarka zaczęła nieoczekiwanie bardziej spowalniać w 2017 roku.