Wczorajsza jastrzębia wypowiedź szefa niemieckiego Bundesbanku, Axela Webera, wsparła kurs euro względem dolara. W jego opinii gospodarka europejska nadal będzie rozwijać się w dynamicznym tempie, dlatego trzeba liczyć się z kontynuowaniem zacieśniania polityki pieniężnej w strefie euro.
Dzisiejsze dane makro nie potwierdziły jednak tego optymizmu. Bardziej niż oczekiwano spadła sprzedaż detaliczna w państwach 12-stki we IX, notując spadek rzędu 0,6% m/m (oczekiwane -0,5%). Również niemiecka produkcja przemysłowa we IX w ujęciu miesięcznym zanotowała spadek rzędu 0,3% przy oczekiwaniach na wzrost 0,2%. Rynek jednak zignorował te publikacje, gdyż uwaga wszystkich koncentruje się na wyborach w USA. Historycznie patrząc na zachowanie eurodolara można zauważyć, że przejęciu władzy przez opozycyjną partię w USA towarzyszyło osłabienie amerykańskiej waluty. Prawdopodobnie w dzisiejszych wyborach również będziemy mieli do czynienia z taką sytuacją, gdyż w sondażach prowadzą Demokraci. Dzięki takim spekulacjom rynku obserwowaliśmy dzisiaj stopniowe osłabienie dolara, a za euro trzeba było o godz. 16.30 zapłacić 1,2810 dolara.
Na rodzimym rynku złoty kontynuował umocnienie wobec dolara, głównie za sprawą zwyżkującego eurodolara, natomiast uległ nieznacznemu osłabieniu względem unijnej waluty. Częściowo do spadków wartości złotego przyczynił się region, w którym przecenie uległ forint węgierski i korona czeska. Nie pomogły również optymistyczne prognozy przedstawione przez MPiPS, mówiące o spadku bezrobocia do poziomu 14,9% w październiku. Z technicznego punktu widzenia korekta na EUR/PLN może osiągnąć poziom 3,8550, co sugeruje bliskość wsparć na parytecie. O godz. 16.30 za euro płacono 3,8320, a za dolara 2,9930 złotego.