Bez wątpienia kluczowym wydarzeniem mijającego tygodnia była nieoczekiwana decyzja Rady Polityki Pieniężnej, która postanowiła podnieść stopę referencyjną o 25 punktów bazowych.
W komunikacie po posiedzeniu można było przeczytać m.in., że „W ocenie Rady, w najbliższych kwartałach tempo wzrostu gospodarczego będzie najprawdopodobniej nadal wyższe od tempa wzrostu potencjalnego PKB. Najnowsze informacje o sytuacji na rynku pracy wskazują na utrzymanie się wysokiej dynamiki wynagrodzeń oraz pogorszenie relacji między wzrostem wynagrodzeń i wydajności pracy".
Innymi słowy, RPP podjęła decyzję o podwyżce motywując to ryzykiem spotęgowania się presji na wzrost płac przekraczający wzrost produktywności. Na efekty nie trzeba było długo czekać - na piątkowym zamknięciu USDPLN był na 2,7755 a eurozłoty na 3,7560.
Analiza krzywej rentowności w PLN pokazuje, że rynek liczy się z możliwością jeszcze dwóch podwyżek stóp procentowych. Lipiec jest miesiącem „ostatniej szansy" na w miarę tanie zabezpieczenie się przed wzrostem stóp procentowych, kolejna podwyżka przyjdzie bowiem już wkrótce - najprawdopodobniej jeszcze w wakacje.
FOMC również decydował o poziomie stóp procentowych, ale za Oceanem stopy pozostawiono bez zmian. Ben Bernanke nie zamierza jeszcze odtrąbić zwycięstwa nad inflacją pomimo spadku bazowego wskaźnika PCE do poziomu 1,9% r/r. Najwyraźniej przewodniczący Fedu oczekuje, że inflacja spadnie jeszcze bardziej.
Zapewne brawurowe decyzje Fedu (kontrowersyjne wstrzymanie cyklu podwyżek stóp w niejednoznacznym momencie) zyskają uznanie w oczach inwestorów, a sam przewodniczący Bernanke będzie wkrótce cieszył się estymą nie mniejszą od legendarnego Alana Greenspana.
Czwartkowa rewizja danych o amerykańskim PKB wskazała na słabsze od prognoz tempo wzrostu produktu, rzędu 0,7% q/q. Między schłodzeniem koniunktury a recesją granica jest bardzo niewyraźna, wystarczy wspomnieć o najniższym od kilku lat poziomie indeksu nastrojów konsumenckich.
Raporty z Japonii po raz kolejny oddaliły groźbę podwyżek stóp procentowych, chociaż nie można nie zauważyć podwyższonej nerwowości na EURJPY i USDJPY wywołanej komentarzami z japońskiego Ministerstwa Finansów i banku centralnego.
Carry trade ma się dobrze, ale jego załamanie będzie miało wręcz katastrofalne skutki dla tzw. high yielders, wśród których znajduje się również złoty. Groźba ta jednak z perspektywy inwestorów jest na tyle odległa, że nasza waluta może aprecjonować poniżej historycznych minimów na 2,7435 i 3,7350.