Plemienna mądrość Indian Dakota przekazywana z pokolenia na pokolenie mówi, że „Kiedy spostrzeżesz, że jedziesz na zdechłym koniu, najlepszą strategią jest z niego zsiąść”. Jednak współczesne społeczeństwo wypracowało daleko bardziej zaawansowane strategie, które można próbować zastosować. Kup mocniejszy bat, zmień jeźdźca, zagroź koniowi, że go zabijesz, powołaj komitet do spraw zbadania konia, zorganizuj wizyty do innych krajów, aby zobaczyć jak inne kultury jeżdżą na zdechłym koniu, do zaprzęgu dodaj większą liczbę zdechłych koni, aby zwiększyć prędkość. A przy okazji zdechły koń obraża się i naciska, aby przeklasyfikować nazwę zmieniając „zdechły koń” na „żywy niepełnosprawnie”. Myślę, że nie trzeba mocno szukać, aby przekonać się, że w Polsce mamy problem zdechłego konia, bowiem wóz gospodarki prawie nie jedzie, albo inaczej – jedzie niepełnosprawnie. Dziwne jest to, że wóz jedzie ze swoją jakąś prędkością, która jest odczytywana niejednakowo przez kierujących. Wóz jedzie tak powoli, że bez trudności
powinno się spostrzegać znaki drogowe z lewej i prawej strony drogi. A jednak rząd widzi inaczej niż NBP, a patrzą na to samo, na poziom złotówki do dolara i do euro.
Wczorajsze miejsce fraktalne na USD/PLN spowodowało ogromne zmiany na wszystkich rynkach związanych z dolarem i rząd polski podjął się werbalnej interwencji w celu osłabienia złotówki. Giełdy amerykańskie odnotowały najlepszą sesję w tym roku. Indeks Dow Jonesa z zamknięciem 10141 znalazł się 3 punkty od dzisiejszego oporu. Dow Jones zyskał +3.10%, Nasdaq +7.78%, S&P500 +3.75%. Analiza wolumenu Dow Jonesa pokazuje wyraźnie dwie bifurkacje Hopfa w poniedziałek i wtorek. Zatem trzeba sobie powiedzieć, że zmiana sentymentu zapowiedziana została przez wolumen i nie jest przypadkowa, ani krótkotrwała. Osłabienie dolara musiało być wykorzystane przez inwestorów zagranicznych do wejścia na rynek akcji na Wall Street. Trzeba się liczyć ze zwiększeniem przepływów kapitałowych do Ameryki, a tym samym z presją na wzmacnianie się dolara. Odbicie na warszawskiej giełdzie jest odbiciem zdechłego kota. Uwaga inwestorów przeniosła się na rynki zachodnioeuropejskie. Ropa naftowa kosztuje prawie 28 dolarów za baryłkę.
USD/PLN po wczorajszym zamknięciu na poziomie 3.9980 otwarcie poniedziałku nastąpiło z luką hossy, co zapowiada kontynuację trendu wzrostowego. Obraz tego rynku w skali godzinowych jest bardzo wykupiony i widoczna jest bojaźń przed spekulacyjnym sprzedawaniem dolara. Dzienne w dalszym ciągu mają nie skonsumowaną silną dywergencję wzrostową. Z punktu widzenia już przyszłego tygodnia ważne będzie, aby piątek zamknął się powyżej 4.0168. Przyspieszenie trendu wzrostowego nastąpi po przejściu 4.0228.
EUR/PLN - werbalne interwencje w celu osłabienia złotówki działają mocniej niż spadki na EUR/USD. Najbardziej obiecująco wyglądają wykresy tygodniowe. Nawet godzinowe wskaźniki nie należą jeszcze do szczególnie wykupionych. Przebiliśmy się przez 3.6297. Możliwe są wyższe poziomy, czyli ze sprzedażą euro warto poczekać.
EUR/USD pokazał wczoraj największą zmienność o godzinie 17:00. Kto lubi liczyć, dało się to policzyć wcześniej przy pomocy Fibonacciego. Na początku mówiono, to tylko korekta, ale proszę popatrzeć, że ostatnie wzrosty euro/dolara zawdzięczamy przede wszystkim ogromnej liczbie pozycji spekulacyjnych. Ich liczba musiała dramatycznie spaść, bowiem pękały kolejne stop lossy, w tym ostatnie z okolicy 9068-9050 przy zejściu do 9032. Prawdopodobnie wciąż euro będzie sprzedawane przy próbie podejścia do 9068. Jesteśmy 50 punktów od wsparcia i jeszcze dalej od oporu. To nie powinien być koniec spadków, pomimo że wystąpił jeden lekki sygnał wzrostowy przy 9056. Wstęgi Bollingera zawężają się nie tylko na tej parze, widać to samo na USD/CHF i GBP/USD, więc wkrótce jeszcze jedno mocne pociągnięcie.