USD/PLN już na pierwszej godzinie Europy spadł do wsparcia 4.1147 dyskontując w ten sposób pomyślny wynik referendum w Irlandii. Jedynie sprzedawanie w zeszłym tygodniu, tak jak wskazywałem, stwarzało dobrą okazję do zyskania ponad 500 punktów. Wkrótce po rozpoczęciu pracy polskich banków już praktycznie było po herbacie. I podejrzewam, że jakiekolwiek nowe pozycje otwierane po 9:00 będą się męczyć z rynkiem bez kierunku. USD/PLN odbił od wsparcia i poszedł w bok. Godzinowe wykresy pokazały na dołku natychmiast duże odchylenie od przeciętnych notowań z 21 godzin. Obecnie powracamy do wnętrza wstęg Bollingera, gdzie maleje obciążenie spekulacyjne. Poniedziałek należy do miejsc charakterystycznych, dlatego oczekiwałem umocnienia złotówki nie tylko z powodu TAK dla traktatu z Nicei. Nasze kontrakty terminowe rozpoczęły otwarciem z wysokiego c. Posypała się sprzedaż i zamykanie długich pozycji spychając je z 1158 do 1136. Trwa konsolidacja rynku mniej więcej w połowie pomiędzy dzisiejszym wsparciem a oporem
i prawdopodobnie dopiero po 14:00 pojawią się mocniejsze zlecenia.
EUR/USD uległ osłabieniu w zeszłym tygodniu do poziomu 9682. Rytm dziennych wskazywał na ograniczone możliwości umacniania się dolara, ponieważ w modelowych miejscach, do których trzeba zaliczyć również dzisiejszy poniedziałek powstały dołki. W czwartek pierwszy zasadniczy, w piątek konsolidacja, dzisiaj jeszcze jeden dips na Tokio i na razie widzimy przyjemne odbicie po silnej dywergencji. Dow Jones zatrzymał się na oporze dziennych i byłoby rzeczą normalną widzieć jakąś korektę tego indeksu, na przykład do atraktora. W minionym tygodniu przeważał pogląd, że referendum w Irlandii nie wpłynie znacząco na rynek walutowy, a zwłaszcza na EUR/USD. Model wskazywał jednak co innego, czyli odwrócenie lokalnego trendu. Oporem godzinowym jest 9793, przed nim widzimy atraktor 9764. Wkrótce po południu rynek przebił się przez rejon gwarantujący przynajmniej konsolidację. Wskaźniki godzinowych są już bardzo wykupione.
EUR/PLN spadł przed 9:00 do 4.0121 i tam natychmiast zamykane były krótkie pozycje z zeszłego tygodnia. Jesteśmy w tygodniowym miejscu charakterystycznym, w którym już mieliśmy porządny dołek. Możliwe, że nie będzie na razie lepszego, gdyż euro/dolar idzie do góry po silnych spadkach, poza tym osłabieniu złotego sprzyja wypowiedź jednego z członków RPP. W ten sposób EUR/PLN pnie się w kierunku 4.0585. Gdy popatrzymy na dzienne, nie można oprzeć się wrażeniu, że gałąź wyrastająca na wysokości 4.0500 ciąży coraz bardziej i wygląda bardzo podejrzanie. Inaczej mówiąc jest to rzadki okaz w ogrodzie zoologicznym walut. Kredyty w euro skręcają się boleśnie ilekroć kurs euro podchodzi wysoko, do górnej wstęgi Bollingera. Banki komercyjne ściągają w ten sposób dla siebie dużo pieniędzy. Patrząc na możliwości ulżenia eurobiorcom, znajdujemy się w takim miejscu właśnie teraz. Fundamentalnie nie ma dobrego powodu do osłabienia złotówki. Nadchodzi okres wzmożonych
dostaw przedświątecznych, za które importerzy będą przecież chcieli płacić jak najtaniej.