Na rynkach finansowych często jest tak, że silne ruchy obserwujemy w okresie, kiedy teoretycznie nic nie powinno się dziać. Właśnie tak jest w bieżącym tygodniu - uśpieni wakacyjnym okresem i brakiem ważnych danych inwestorzy zostali wstrząśnięci nagłym wzrostem napięcia geopolitycznego. Efektem jest druga najgorsza w tym roku sesja na Wall Street i wyraźne umocnienie franka szwajcarskiego.
Przypomnijmy, iż obecny epizod eskalacji napięcia wokół Korei rozpoczął się od nałożenia na nią kolejnych sankcji, które tym razem poparły także Chiny oraz Rosja. Wywołało to wymianę pogróżek pomiędzy reżimem, a USA, którą jednak wczoraj wielu polityków, również z otoczenia prezydenta Donalda Trumpa starało się łagodzić. Sam Trump stwierdził jednak, że to właśnie moment na podgrzanie atmosfery i skomentował, że wcześniejsze stwierdzenie o „furii i ogniu” być może było zbyt łagodne dodając, że nie może wykluczyć uderzenia wyprzedzającego na Koreę.
To ostatnie zdanie podziałało na wyobraźnię inwestorów i efektem jest bardzo silna przecena, która dotknęła Wall Street. Najważniejszy amerykańskie indeks S&P500 stracił wczoraj 1,45 proc., zaś technologiczny Nasdaq100 aż 2,13 proc. Efektem tego są spadki na giełdach azjatyckich i zdecydowana przecena również w Europie.
Niemiecki DAX30 odnotował spadek poniżej 12000 pkt. po raz pierwszy od kwietnia tego roku i w tym przypadku korekta od szczytu z czerwca wynosi już prawie 1000 pkt. Silne ruchy widzimy też na rynku walutowym, gdzie zyskuje frank oraz jen, pod presją są zaś waluty rynków wschodzących.
Jak długo może potrwać związany z Koreą niepokój rynków finansowych? Wydaje się, że weekend może być tu przełomowy. Rynki żyją nowymi informacjami, a historia uczy, że w większości przypadków tego rodzaju epizody mają krótkotrwały wpływ na notowania, nawet jeśli w sferze politycznej rozgrywane są jeszcze przez bardzo długi okres czasu. Konkretne działania militarne są na ten moment bardzo mało prawdopodobne, szczególnie inicjowane przez USA.
Największym ryzykiem wydaje się prowokacja ze strony Korei, np. w postaci nawet niegroźnego testu rakietowego, który w konsekwencji wywołałby już bardziej zdecydowaną odpowiedź Waszyngtonu. Jeśli nic takiego nie wydarzy się w ciągu kilku kolejnych dni, temat przestanie odgrywać istotną rolę w obszarze rynku walut czy akcji. Warto też mieć na uwadze fakt, że rynki akcji były bardzo wykupione, a i złoty zyskał więcej niż można było zakładać (o czym w ostatnich dniach pisaliśmy), toteż obecne napięcie pełni rolę iskierki zapalającej korektę notowań.
Dziś na rynku walut warto zwrócić uwagę dodatkowo na dane o inflacji konsumenckiej z USA. Konsensus zakłada wzrost inflacji z 1,6 do 1,8 proc. po ostatnich spadkach, ale uwaga – wczorajszy raport o cenach producenta okazał się sporym rozczarowaniem i stawia odbicie inflacji pod znakiem zapytania. Raport zostanie opublikowany o 14:30 naszego czasu. O 9:00 za dolara płacimy 3.6381 złotego, za euro 4.2768 złotego, frank kosztuje 3.7771 złotego, zaś funt 4.7211 złotego.