Skok rentowności długu USA i powiązany z tym rajd USD ma częściowe zaczepienie w dobrych danych z tego tygodnia, które windowały oczekiwania przed dzisiejszym raportem NFP. Raport prywatnej firmy ADP wskazał na imponujący wzrost zatrudnienia o 230 tys. (prog. 184 tys.), a subindeks zatrudnienia w ankiecie ISM dla sektora usługowego (który generuje ponad 80 proc. miejsc pracy w gospodarce USA) skoczył do rekordowych 62,4 z 56,7 w sierpniu.
Na tej podstawie konsensus w ankiecie Bloomberga (obecnie 184 tys.) może być niedoszacowany i otwiera pole do pozytywnych zaskoczeń. Jednak reakcja rynku nie będzie toczyć się wokół zatrudnienia, które wiele miesięcy temu przestało być problemem gospodarki. Uwaga będzie skupiona na dynamice wynagrodzeń, a tutaj będzie trudniej o pozytywne zaskoczenie, biorąc pod uwagę, że miesiąc temu płace wzrosły o solidne 0,4 proc., co wyniosło dynamikę roczną do 2,9 proc. – najwyżej od 2009 r.
Przeszkodą dla powtórzenia wyniku drugi miesiąc z rzędu są jednak silne efekty bazy z września 2017 r. (0,5 proc. m/m) i nawet przy solidnym odczycie 0,3 proc. m/m teraz dynamika roczna może zwolnić do 2,8 proc. To wciąż będą mocne dane, które zbudują pęd na kolejny miesiąc, kiedy efekty bazy będą korzystne (-0,2 proc. m/m w październiku 2017 r.), ale czy wystarczą, by zaspokoić apetyt inwestorów? Z tym drugim może być ciężko, szczególnie w obliczu przedłużonego weekendu w USA (Dzień Columba w poniedziałek).
Pozytywna niespodzianka wzbudzi najmocniejszą reakcję rynku, gdyż będzie potwierdzeniem, że presja płacowa nabiera rozpędu. Ale szans na to są dużo mniejsze niż na słabszy (w porównaniu do oczekiwań) odczyt, który może posłużyć za pretekst do schłodzenia ostatniej dobrej passy dolara i rentowności.
Analiza scenariuszy przed NFP jest interesująca szczególnie z uwagi na EUR/USD, który zadziwiająco dobrze trzyma się blisko 1,15. Wydawało się oczywistą konsekwencją, że środowe przełamanie tego poziomu otworzy drogę do większego zaangażowania się podaży w pociągnięcie kursu w kierunku sierpniowych minimów (1,13), a jednak wczoraj jakby chęci wyparowały. Osobiście jestem rozdarty. Z jednej strony jestem w stanie przyjąć, że krótkoterminowo rynek może nabrać rozpędu bez opamiętania.
Jednocześnie chcę pozostać przy mojej fundamentalnej ocenie, że EUR nie powinno być tak nisko. Włochy nie są dla mnie tematem, który powinien przykleić się na dłużej i zakłócić strategię EBC. Wyższe ceny ropy naftowej będą podbijać inflację wszędzie, także i w Eurolandzie, zatem jeśli rentowności długu USA na tym rosną, to powinny i rosnąć rentowności niemieckich Bundów.
Nie mam pewności, jak te dwa czynniki rozłożą swoje siły w czasie, ale upieram się przy zdaniu, że dołek na EUR/USD trzeba przetrwać i liczyć na powrót na wyższe pułapy w kolejnych tygodniach. Dziś słabszy NFP może wyrzucić z rynku posiadaczy krótkich pozycji w EUR/USD i krótka wizyta pod 1,15 stanie się wspomnieniem.