W poniedziałek czekaliśmy na wtorek, a konkretniej na spotkanie Kim Dzong Una z Trumpem. Powszechnie uznano je za owocne: za redukujące napięcie na Półwyspie i prowadzące do nowych rozwiązań.
Jasne, łatwo można zbić takie tezy, uruchamiając sceptycyzm i twierdząc, że to tylko polityczne zasłony dymne tudzież piękne słowa. Tak może być. W szczególności wielu obserwatorów nie dowierza w to, że KRLD pójdzie drogą denuklearyzacji. Z drugiej strony, można też rzec: czy przypadkiem Kim i jego doradcy tudzież kadra rządząca Koreą Północną, nie mają interesu w większym otwarciu na świat? Mogą mieć - i mogą spróbować wykreować faktyczny kompromis, aby pójść drogą chińską czy wietnamską. Lata mijają, KRLD trwa w izolacji, a przecież na biznesie z Zachodem dałoby się zarobić, zarazem zapewniając sobie gwarancję utrzymania władzy przez partię.
Jakkolwiek by nie było, oficjalnie rozmowy toczyły się w atmosferze optymizmu. Zakładaliśmy, że bazowo pozwoli to utrzymać dość silnego dolara. Owszem, zaraz po porannych rozmowach wtorkowych wykres pary eurodolarowej poszedł w górę, ale traktowaliśmy to raczej jako rajd realizacji zysków po uprzedniej wycenie tematu. Zresztą, wczoraj wieczorem i dziś rano doszliśmy do 1,1740 i jeszcze niżej. Maksima z wtorku, poniedziałku i czwartku (bez piątku, fakt) są coraz niżej, co sugeruje, że generalnie wracamy do nastawienia pro-dolarowego. Obecne poziomy to jednak wsparcie, z tym też trzeba się liczyć.
Kluczowe będzie to, co zrobi FOMC o 20:00 i co powie o 20:30. Zasadniczo na rynku sądzi się, iż stopa funduszy federalnych wzrośnie o jedno "oczko", istotniejsze jest więc to, czy konferencja prasowa będzie utrzymana w tonie pozwalającym myśleć, że dojdzie do 4 podwyżek w tym roku, czyli do jeszcze dwóch po dzisiejszej. Jeśli tak, to niezależnie od bezpośredniej reakcji głównej pary (ta reakcja może być różna, w grę wchodzi przecież realizacja zysków, spekulacja itd.), długofalowo otworzy się perspektywa dla waluty USA. To znaczy: będzie szansa na utrzymanie spadkowego trendu EUR/USD, tego trendu, który widzimy od końcówki kwietnia, a nawet, ogólnie rzecz biorąc, od roku 2008.
Pod koniec roku ważniejsze stanie się jednak to, czy EBC wkroczy na ścieżkę zacieśniania polityki. W pewnej mierze zaczniemy to rozpoznawać już jutro, bo jutro jest posiedzenie EBC, gdzie zapewne zostanie coś powiedziane na temat planowego zakończenia QE.
Co dziś w kalendarium makro? O 9:00 mamy dane o produkcji przemysłowej na Węgrzech oraz w Turcji, o 10:30 poznamy inflację CPI, PPI i RPI w Wielkiej Brytanii, zaś o 11:00 ujrzymy dynamikę produkcji przemysłowej w Strefie Euro za kwiecień. O 14:00 harmonogram przewiduje bilans płatniczy Polski, o 14:30 mamy inflację PPI w USA, o 16:30 tygodniową zmianę zapasów paliw w ocenie Energy Information Administration.
Nasze tematy
Zakładaliśmy, że umocnienie złotego, widoczne w ostatnich kilkunastu dniach, jest raczej korekcyjne niźli długoterminowe. Sprawa nie jest do końca przesądzona, ale... Jeśli wczoraj mieliśmy minima rzędu 4,26 na euro-złotym, to dziś rano widzimy więcej niż 4,28. Naturalnie to jeszcze nie oznacza ewidentnego odbicia, to raczej test górnych ograniczeń kilkudniowej konsolidacji.
Obraz jest podobny, a może i trochę bardziej wymowny, na USD/PLN. Tam widzimy już 3,6460. Jest to przełożenie sytuacji z głównej pary, wiele więcej nie można tu powiedzieć. Ogólne parametry są takie: RPP prowadzić będzie luźną politykę najpewniej przez długi czas, luźniejszą niż Fed czy nawet EBC. Ceteris paribus szkodzi to sile złotego, który zresztą może też po prostu oddawać to, co zarobił w roku 2017, a właściwie od końcówki 2016.
Sytuacja gospodarcza w Polsce jest dobra, aczkolwiek nie jest powiedziane, że koniunktura się nie odwróci za jakiś czas, _ vide _pewne niepokojące sygnały z Niemiec, z którymi jesteśmy powiązani. Agencja Fitch nie zmieniła nam ratingu ani jego perspektywy, tak więc zabrakło ewentualnego dobrego impulsu. Nawiasem mówiąc, analitycy Fitch uważają, że RPP mimo wszystko podniesie stopę procentową - o 50 pb - w roku 2019, a drugi ruch wykona w roku 2020.