PMI dla Niemiec był na poziomie 54 pkt, lekko poniżej prognozy (54 pkt), a dla całego Eurolandu wynik 54,1 pkt przebił prognozę 53,7 pkt. Sprzedaż detaliczna w tym regionie spadła o 0,8 procent miesiąc do miesiąca i wzrosła o 1,6 procent rok do roku, niemniej założenia były dużo wyższe (-0,7 procent miesiąc do miesiąca oraz 2,4 procent rok od roku).
Eurodolar po danych z Europy nie reagował jeszcze przesadnie mocno, obserwować można było wahania (z grubsza) w zakresie 1,1220 – 1,1265. Nagła zmiana – na rzecz euro – nastąpiła dopiero po publikacji raportu ADP ze Stanów Zjednoczonych. Przypomnijmy, że jest to sprawozdanie przedstawiające zmianę zatrudnienia w USA w miesiącu poprzedzającym publikację, czyli w tym wypadku był to raport kwietniowy. ADP to firma Automatic Data Processing, a więc raport ten ma charakter prywatnego i może odbiegać od oficjalnych danych rządowych.
W każdym razie raport ADP jest uważany za ważny i dość wiarygodny. Tymczasem miało być 200 tys. nowych miejsc (według prognoz), a było tylko 169 tys., mniej nawet niż w marcu. To mocny sygnał za tym, że jednak sytuacja na rynku pracy i ogólnie w gospodarce USA wciąż jest pod znakiem zapytania, Fed zaś nie będzie ochoczo dążył do podwyżki stóp. Co za tym idzie EUR/USD ruszył na północ, mamy już nawet 1,1360. W zasadzie można się tu doszukiwać poziomu oporu, patrząc na wykres 2h, choć teoretycznie możliwe byłoby nawet podchodzenie do 1,1445.
Nie wykluczamy zresztą takiego scenariusza w kolejnych dniach, o ile słabość rynku pracy USA potwierdzą np. jutrzejsze dane o zasiłkach. Wpisuje się to zresztą w to, co pisaliśmy na początku tygodnia – że po zwyżce w finale tygodnia minionego EUR/USD zejdzie na południe do wsparć rzędu 1,1030-50 czy 1,1070 (zszedł mniej więcej do tego wyższego poziomu) – po czym będzie znów przeć na północ. Miejmy na uwadze, że nie ma żadnych szczególnych newsów z Grecji, a do 12 maja pozostało jeszcze trochę czasu – i nawet, jeśli kwestia spłaty pożyczki przez Ateny (oraz otrzymania przez Hellenów pieniędzy z Europy) zwiększy ryzyko, to rynek odkłada taki scenariusz w czasie.
Notowania złotego
Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła stóp procentowych, ale to nie zaskoczenie. W komunikacie napisano o tym, że aktywność gospodarcza w Strefie Euro jest dość niska, ale koniunktura ma się powoli pojawiać. RPP wierzy też w to, że w USA ożywienie gospodarcze będzie kontynuowane mimo osłabienia w I kwartale (ale np. wiemy, że dzisiejszy raport ADP trochę zachwiał taką wizją). W Polsce nadal niski jest popyt ze strony najważniejszych partnerów handlowych, ale rośnie popyt krajowy. RPP sądzi, że roczna dynamika cen konsumpcyjnych (i nie tylko) będzie w najbliższych kwartałach nadal ujemna, tj. deflacyjna.
Na złotego większy wpływ miały jednak czynniki globalne. Wzrost eurodolara prowadzi pod koniec dnia do prób przebijania się poniżej 3,58 na USD/PLN – co było porannym scenariuszem dopuszczanym przez nas (choć nie wydawał się on najbardziej prawdopodobny). Przebijanie się to nie jest jednak przesadnie łatwe, na razie utrzymujemy się przy 3,5790, a eurodolar być może już dziś nie ruszy znacząco w górę.
Na EUR/PLN jesteśmy z grubsza przy 4,06, więc złoty się osłabił. Ten poziom może uchodzić za lokalne wsparcie, ale nie można wykluczyć też powrotu do 4,0770, okolic już testowanych kilka dni temu.