Szacunki dynamiki wzrostu II kwartału w państwach 12-stki zostały zrewidowane w górę w ujęciu kwartalnym z 0,8% do 0,9%, natomiast w ujęciu rocznym z 2,1% do 2,7%. Pozytywny wydźwięk tych informacji został jednak zniwelowany kolejnym komunikatem wydanym przez Komisje Europejską, która obniżyła prognozy wzrostu strefy euro w kolejnych kwartałach 2007 roku.
Szacunkowy wzrost w III kw. ma znaleźć się w przedziale 0,4-0,8% (wcześniej 0,5-0,9%), natomiast w IV kw. będzie to wzrost rzędu 0,2-0,7% (wcześniej 0,4-0,9%). Publikacja tych danych zbiegła się w czasie z wystąpieniem Susan Schmidt Bies z FED, która obecne spowolnienie na amerykańskim rynku nieruchomości uznała za całkiem normalne i niezagrażające dalszemu rozwojowi gospodarki USA. W tym samym tonie wypowiadał się również przedstawiciel FED z Dallas – Richard Fisher.
W godzinach wieczornych zostaną opublikowane zapiski z ostatniego posiedzenia FED z 20 września, podczas którego w obawie o perspektywy rozwoju gospodarki FED pozostawił stope referencyjna na poziomie 5,25%. O godz. 16.30 za euro płacono 1,2545 dolara.
Złoty oddał część z wczorajszego umocnienia, pomimo przejściowej aprecjacji w porannych godzinach handlu. Dużymi krokami zbliżamy się do głosowania nad rozwiązaniem sejmu (czwartek) i nad ustawą budżetową (pierwsze głosowanie w piątek rano). Wobec braku chęci przystąpienia do koalicji przez PSL, PiS zdecydowało się powrócić do negocjacji z Samoobroną nad jej powrotem do rządu.
Lider Samoobrony nadal twierdzi, że nie poprze budżetu w obecnym kształcie, nie poprze go również w razie fiaska rozmów koalicyjnych. Opozycja również wypowiada się krytycznie wobec obecnego budżetu, co zwiększa prawdopodobieństwo jego odrzucenia w pierwszym czytaniu. Zyta Gilowska zapowiedziała, że nie obawia się takiej sytuacji, gdyż istnieje możliwość pracy na tzw. prowizorium budżetowym, lecz dla rynków byłby to negatywny sygnał. Dla wartości złotego trwanie w obecnym impasie politycznym nie jest dobre i nie sprzyja dalszej aprecjacji. Dzisiejsza próba testu poziomu EUR/PLN 3,89 zakończyła się fiaskiem, a importerzy uznali ten poziom za dogodny do zakupów. O godz. 16.45 za euro płacono 3,9075, a za dolara 3,1150 złotego.