Inwestorzy, którzy przyzwyczaili się już do pozytywnych niespodzianek w odczytach makro z USA, zareagowali dość nerwowo na spadek indeksu New York FED Mfg. w listopadzie do -2,21 pkt. (spodziewano się wzrostu do 5 pkt.).
Zawód przyniósł też odczyt październikowej dynamiki produkcji przemysłowej, która spadła o 0,1 proc. m/m wobec spodziewanego wzrostu o 0,2 proc. m/m (poprzeczka i tak była ustawiona nisko, biorąc pod uwagę wzrost we wrześniu o 0,7 proc. m/m).
Teraz warto będzie zerknąć na planowane na środę odczyty sprzedaży detalicznej i inflacji CPI. Mogą one określić na ile, wcześniejszy optymizm co do danych, był uzasadniony. W kontekście ostatniej wypowiedzi Janet Yellen, której zdaniem proces wychodzenia z QE3 będzie uzależniony od sytuacji makro (i raczej zakładając _ mocne odczyty _), rynek zdaje się ponownie utwierdzać w tym, że FED nie ograniczy QE3 przed marcem 2014 r., na co od jakiegoś czasu wskazuje większość ekonomistów. Czas pokaże, czy słusznie. Pytanie, czy pomogą w tym publikowane w środę zapiski z ostatniego posiedzenia FED w październiku.
Indeks bossa USD pokazuje, że mimo rozczarowania dzisiejszymi danymi nie zeszliśmy poniżej poziomów, jakie odnotowano w środę wieczorem (po upublicznieniu protokołu Janet Yellen). To daje podstawy, aby sądzić, że przyszły tydzień wcale nie musi być zły dla dolara. Nadal kluczowe pozostaje wsparcie na 68,30-40 pkt. Tym samym nadal można oczekiwać, że do końca listopada przetestujemy okolice 69,40-65 pkt.
Z kolei na wykresie EUR/USD mieliśmy próbę naruszenia bariery 1,35 po fali słabych danych z USA. Była ona jednak krótkotrwała. Na dziennym wykresie mamy świecę doji, która nie wnosi wiele nowego do obrazu rynku. Wybicie ponad 1,3515-30 lub poniżej 1,3415 nada kierunek. Wciąż bardziej prawdopodobny jest ruch poniżej 1,3415, co dałoby szanse na test 1,3240 do końca miesiąca.