Pod wpływem słów Mario Draghiego główna para walutowa na krótki czas wybiła się w czwartek po południu w okolice poziomu 1,14 (choć formalnie "czternastki" nie naruszono). Rynek odebrał zatem słowa szefa EBC jako trochę jastrzębie.
Było to oczywiście zupełnie relatywne, bo przecież tak naprawdę postawa EBC i Draghiego jest luźna. Ba, choć Draghi nie ogłosił jakichś spektakularnych decyzji, to jednak zapewnił, że EBC będzie w razie potrzeby stosował potrzebne narzędzia, że stopy procentowe pozostaną niskie (i to nawet po zakończeniu operacji QE) lub nawet niższe niż teraz, a także, że w czerwcu ruszy skup obligacji korporacyjnych.
Nic więc dziwnego, że po paru godzinach kurs zawrócił i dziś rano jesteśmy, podobnie jak wczoraj rano, przy "trzynastce". Kurs oscyluje przy 1,13, za lokalne wsparcie można uznać okolice 1,1290, niżej linię minimów sprzed kilku dni na 1,1235, a jeszcze niżej linię 1,1145.
Znamy już wstępny, kwietniowy indeks PMI z Japonii dla przemysłu – było to 48 pkt przy prognozie 49,5 pkt, odczyt był więc słaby. Nikkei 225 jest teraz na lekkim minusie, podobnie jak chiński indeks Shanghai Composite.
O 9:00 poznamy przemysłowy i usługowy PMI dla Francji, o 9:30 analogiczne dane napłyną z Niemiec, o 10:00 podane będą w wersji dla Strefy Euro. Publikacje z Niemiec i Eurolandu mogą mieć pewien wpływ na kurs EUR/USD, podobnie jak odczyt z USA dla przemysłu, który pojawi się o 15:45. PMI uważany jest za istotny wskaźnik gospodarczy, jako że mierzy nastroje wśród menedżerów dużych firm, a ci są w pewnym sensie w samym rdzeniu gospodarki.
Napłyną dziś także dane z Kanady: o sprzedaży detalicznej i inflacji, poznamy je o 14:30. Co się tyczy ropy, to WTI stoi po 43,74 dolara za baryłkę, co w skali dziennej oznacza wzrost, ale jest jednak poziomem niższym niż maksima z ostatnich dni.
USD/PLN kończy trend?
Weźmy wykres USD/PLN w horyzoncie czasowym kilku miesięcy oraz w układzie świec dziennych – i połączmy szczyty z 26 stycznia, 1 marca oraz 14 kwietnia. Otrzymamy dość klarowną linię trendu spadkowego, która jednak została wczoraj naruszona i przebita. To dość poważny, naszym zdaniem, znak. Aktualnie jesteśmy przy 3,8240, zaś linia biegnie ponad 2,5 grosza niżej. Może to oznaczać, że o powrocie do minimów z przełomu marca i kwietnia (które wypadły poniżej 3,71) możemy zapomnieć – przynajmniej w perspektywie najbliższych kilku tygodni.
Naturalnie będzie to zależało od zachowania eurodolara – ale jeśli gracze wybiorą ruch poniżej 1,13, to na USD/PLN powinniśmy widzieć osłabienie złotego. Już maksima przy 3,8340, testowane wczoraj, to opór, ale można dopuszczać też linię minimów grudniowych, ok. 3,8570.
Poza tym złoty osłabił się też wyraźnie na EUR/PLN, gdzie notujemy 4,3220, co oznacza, że lokalny opór został przebity i zakończyła się konsolidacja trwająca od mniej więcej 7 kwietnia. Wchodzimy najprawdopodobniej na nieco wyższe piętro, a okolica 4,3070 – 4,3090 pełni teraz rolę lokalnego wsparcia. W roli oporu, wnosząc ze świec dziennych, może wystąpić 4,3360 i wyżej 4,35.
Z polskich danych makro poznamy o 14:00 wskaźniki koniunktury w gospodarce za kwiecień, które są na swój sposób ciekawe (opisują nastroje przedsiębiorców w kilku branżach), ale na waluty raczej nie mają wpływu.