Tydzień na rynkach rozpoczął się w bardzo dobrych nastrojach. Notowania S&P500 szybko powróciły w okolice tegorocznych maksimów, zaś para EURUSD do poziomu 1,50. Jednak bardzo duży wzrost sprzedaży używanych domów wcale nie musi być tak pozytywnym sygnałem, na jaki wygląda na pierwszy rzut oka.
Sprzedaż używanych domów wzrosła w październiku do 6,1 mln w ujęciu anualizowanym - poziomu niewidzianego od lutego 2007 roku. Tak nagły wzrost sprzedaży związany był jednak z zamieszaniem wokół ulg podatkowych, o których pisaliśmy we wczorajszym komentarzu. W październiku wydawało się bowiem, że ulgi wygasną z końcem listopada, choć ostatecznie zostały one przedłużone do końca maja przyszłego roku.
Był to zatem jednorazowy czynnik motywujący do przyspieszenia zakupu. Z drugiej strony sprzedaż nowych domów - ze względu na dłuższą procedurę, powinna już być w październiku niższa niż wcześniej. Tym samym wczorajsze dane trudno uznać za silny argument za kontynuacją wzrostów na rynkach akcji.
Można oczywiście argumentować, iż tak znaczący wzrost sprzedaży oznaczał, że potencjalny popyt nie jest tak mały, ale to można będzie powiedzieć dopiero, gdy przekonamy się, jak popyt będzie wyglądał bez zachęt podatkowych - czyli nie wcześniej niż w połowie przyszłego roku.
Nadal słabe nastroje panują w Japonii, gdzie minister Fuji wezwał bank centralny (który ostatnio odnotował poprawę sytuacji gospodarczej) do większej aktywności w przeciwdziałaniu deflacji. Po przełamaniu wsparcia na poziomie 9610 pkt., notowania kontraktów na Nikkei225 dość szybko ruszyły w kierunku następnego istotnego poziomu, którym jest 8985-9000 pkt. W przypadku kontraktów na WIG20 kluczowym oporem jest poziom 2455 pkt., jednak jego pokonanie będzie trudne bez dodatkowego wsparcia zza oceanu.
Tydzień zaczął się od wyraźnych wzrostów również na parze EURUSD. Dolar tracił po tym, jak prezydent Fed z St. Luis, James Bullard uznał, iż Fed powinien kontynuować proces wykupywania długu hipotecznego również w przyszłym roku. Notowania szybko wzrosły w pobliże poziomu 1,50, jednak kumulacja oporów w tym obszarze nie pozwoliła na kontynuowanie tego ruchu.
Najpierw rynek zatrzymał się chwilowo na poziomie 1,4990 - dokładnie na lokalnym maksimum z 18 listopada. Później bykom udało się wyjść nieco wyżej, ale powstrzymał ich poziom 1,50. Nawet gdyby kupującym udało się wyjść powyżej tego poziomu, potencjalne problemy napotkaliby na poziomach 1,5016, 1,5048 i dalej 1,5063. Sforsowanie tegorocznym maksimów wydaje się zatem dość trudne, a najbardziej prawdopodobny scenariusz to konsolidacja w przedziale 1,48 - 1,50.