A jednak, mimo dość korzystnego otwarcia i sprzyjającej sytuacji na eurodolarze (ruch ponad 1,34) złotemu nie udało się dziś umocnić.
Poniedziałek upłynął wciąż sennie po weekendzie głównie z racji braku publikacji danych makroekonomicznych (pierwszy zauważany przez rynki odczyt w dniu dzisiejszym to indeks rynku nieruchomości w USA o 19:00 (prognoza 30 pkt.). Korzystniej w dniu dzisiejszym prezentowały się pozostałe waluty naszego regionu: zarówno korona czeska, jak i słowacka zyskały wobec dolara i euro.
W tym tygodniu można się jednak spodziewać danych, które wzmocnią złotego: jutro GUS poda odczyt przeciętnego wynagrodzenia (prognoza +8,1% r/r), w piątek zaś poznamy tempo wzrostu cen z wyłączeniem tych o największej zmienności: wskaźnik inflacji bazowej (prognoza +1,5% r/r).
W przypadku tego ostatniego nie wydaje się jednak, aby mógł znacznie przekroczyć prognozowany poziom, mimo że ostatni odczyt CPI wyniósł 2,3% zamiast 2,1%. Należy wziąć pod uwagę komentarze członków RPP, którzy dziś wypowiadali się w duchu zacieśniania polityki pieniężnej.
Wiele powinno wciąż zależeć od wydarzeń na EURUSD. Obecnie rynek trochę niżej wycenia prawdopodobieństwo podwyżki stóp w USA, inwestorzy wciąż są jednak niezdecydowani co do przyszłości. Analitycy dużych instytucji finansowych twierdzą, że w długim okresie to euro ma przewagę, my również skłaniamy się ku takiemu stanowisku. W horyzoncie kilku tygodni trudno jednak wyznaczyć obecnie poziomy, ku którym EURUSD powinien dążyć.
Podsumujmy: dziś leniwy dzień, który dolarowi upłynął w okolicach 1,34, złotemu zaś - na minimalne straty i ich odrabianie wobec euro (3,8017) oraz delikatny ruch na północ USDPLN - 2,8364.