Generalnie panują dobre nastroje, choć dolar nie potrafi znaleźć stałego wsparcia w świetnych danych, jastrzębich słowach ze strony Fed, czy nawet wspierających stwierdzeń ze strony Donalda Trumpa. Z kolei w przypadku Polski mamy kolejną paczkę danych, która wg oczekiwań rynkowych ma pokazać się od dobrej strony.
Amerykański dolar dostaje kolejną serię świetnych danych makroekonomicznych. W tym tygodniu poznaliśmy już genialną inflację, która wbrew mieszanym oczekiwaniom wzrosła w każdym wymiarze, co może również pokazywać na presję wzrostową ze strony inflacji PCE, która jest celem Rezerwy Federalnej.
Z drugiej strony mieliśmy świetne dane na temat sprzedaży detalicznej, a wczoraj niezłe dane dotyczące rynku nieruchomości. Rozpoczęte budowy domów wypadły słabiej od poprzedniego miesiąca, chociaż lepiej od rynkowych oczekiwań. Dodatkowo zezwolenia na budowę domów wzrosły do najwyższych poziomów od roku, co wskazuje na dalszy wysoki udział inwestycji w budowaniu wzrostu gospodarczego.
Janet Yellen pokazała się od mocno jastrzębiej strony w bieżącym tygodniu wskazując, że nie można zbyt długo czekać i pozwolić na przegrzanie się gospodarki. Inflacja odbija dosyć mocno, choć Fed chciałby zobaczyć realne odbicie płac, które w tym momencie wygląda raczej mizernie. Z kolei od strony politycznej Donald Trump mówił o wsparciu dla gospodarki i przede wszystkim wskazywał na szybkie wprowadzenie reformy podatkowej. Tym razem jednak rynek nie zareagował z euforią i dolar był raczej słabszy podczas wczorajszej sesji.
Euro w dalszym ciągu jest ryzykowne pod względem zbliżających się wyborów w Europie, w szczególności we Francji. Marine Le pen w dalszym ciągu prowadzi w sondażach dotyczących pierwszej tury, choć w przypadku II tury, każdy sondaż wskazuje na jej przegraną z którymkolwiek z pozostałych kandydatów: Macronem lub Fillonem.
Złoty pozostaje relatywnie słabszy w porównaniu do poprzedniego tygodnia, chociaż w stosunku do euro utrzymuje się w spadkowym trendzie, a tuż powyżej poziomu 4,3120 widać silną strefę podażową. Dzisiaj poznamy dane na temat produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej. W produkcji przemysłowej dużym problemem był spadek produkcji budowlano-montażowej, choć dynamika spadku zaczęła ostatnio mocno wyhamowywać. Sprzedaż w poprzednim miesiącu okazała się być bardzo mocna, co po części można tłumaczyć efektem 500+, co jest oczywiście pozytywnym efektem pod względem wzrostu gospodarczego.
Rynek spodziewa się znacznego odbicia produkcji przemysłowej na poziomie 7,8 proc. r/r za styczeń oraz wzrostu sprzedaży detalicznej na poziomie 7,6 proc. r/r. Oprócz tego poznamy inflację PPI, która powinna wynieść 3,7 proc. r/r.