Janet Yellen trochę pomogła walucie swego kraju – można to tak nazwać, jakkolwiek trudno byłoby się spodziewać gwałtownej zmiany sytuacji na korzyść dolara, biorąc pod uwagę, jak wyważone było wystąpienie szefowej Fed.
I faktycznie – EUR/USD mógł wczoraj schodzić w rejon 1,1165, a dziś rano i tak sytuuje się przy 1,1285. Tak więc ruch wywołany przez wystąpienie Yellen był tylko chwilowy, obliczony na realizację zysków. Na dłuższą metę rynek odsuwa _ ad acta _ (czy też ad calendas graecas) perspektywę wyższych stóp w USA, nie dowierzając w termin marcowy.
Na razie więc zyskuje euro, nawet jeśli np. niektóre dane z Niemiec wypadły ostatnio słabo (eksport, import, produkcja przemysłowa). Oczywiście może się też okazać, że w marcu EBC poczyni kroki na rzecz dalszego luzowania, a wtedy euro powinno stracić na wartości, niemniej na razie jest jeszcze pole do spekulacji.
W Chinach trwają obchody Nowego Roku, w Japonii mamy święto państwowe. Sesja w tych krajach zatem odpada. W kalendarium dziś ubogo – zwłaszcza, jeśli chodzi o eurodolara. O 14:30 poznamy tygodniową liczbę wniosków o zasiłek w USA, a o 16:00 Janet Yellen wystąpi w Senacie USA. Co się tyczy ropy, to stoi nisko – przy 27 dolarach za baryłkę.
Sytuacja złotego
Złoty trzyma się nieźle, skoro na EUR/PLN notujemy 4,41 (a nawet niższe wartości), zaś na USD/PLN 3,9030-60. Perspektywa oddalenia podwyżki stóp w USA oznacza, że można i warto jeszcze inwestować w papiery i pieniądze takich krajów jak Polska, skoro na dolara trzeba poczekać. Z drugiej strony, ta perspektywa wynika przecież z przeświadczenia, że ogólna sytuacja ekonomiczna USA i świata nie jest najlepsza, a to powinno złotemu szkodzić.
Istotnie, ten czynnik też trzeba mieć w pamięci. Złoty jest wciąż wrażliwy na ewentualne zawirowania polityczne, dlatego ostrożny gracz czy inwestor (patrzymy tu z perspektywy osoby kupującej np. dolary) powinien raczej zadowalać się – w tych czasach – kursami, które są niezłe w stosunku do budzących grozę szczytów, niż stawiać wszystko na jednolite trendy spadkowe. Innymi słowy, jeśli teraz na USD/PLN mamy 3,9030, to oczywiście 3,86 jest w zasięgu ręki, ale wystarczy pozornie małe zaburzenie (sygnał z którejś agencji ratingowej, wzrost napięcia w Chinach etc.), by temat został pogrzebany na kilka dni lub na znacznie dłuższy czas.