Główna para walutowa poruszała się dziś w stosunkowo wąskim pasie, jakby wyczekując jakichkolwiek rozstrzygnięć choćby w sprawie Grecji. Te jednak na razie nie nadeszły.
Pewną ciekawostką może być to, że Grecja otwiera się powoli na współpracę z Rosją (albo też Rosja na współpracę z Grecją). U Siergieja Ławrowa, szefa resortu spraw zagranicznych Rosji, gościł jego grecki odpowiednik Nikos Kotzsias, spotkanie upłynęło w pozytywnej atmosferze, co z kolei może doprowadzić do jeszcze większego napięcia w relacjach Grecji z Zachodem (w kontekście międzynarodowej pozycji Rosji w ostatnich czasach). Ściślej: nie chodzi o samo tylko jedno spotkanie, ale o proces, który być może za nim pójdzie.
Jutro, jak już wcześniej pisaliśmy, poznamy dość istotne odczyty, w szczególności o 11:00 dynamikę produkcji przemysłowej Strefy Euro, zaś o 14:30 wyniki sprzedaży detalicznej w USA. W piątek czas na dane o PKB krajów Europy oraz Strefy Euro. Kombinacja słabych danych ze Stanów i dobrych z USA (która przecież wcale nie jest pewna) mogłaby pomóc euro, a w rezultacie także i złotówce, ale raczej na krótko.
Idziemy w górę na wykresach
No właśnie – idziemy w górę, ale nie mamy tu na myśli wartości złotego, tylko obraz, jaki rysują nam wykresy EUR/PLN i USD/PLN. Na pierwszym z nich – i to pomimo niemal nieruchomego eurodolara – mamy 4,22, na drugim już 3,73.
To oznacza, że na drugim wykresie można już powoli rozważać powrót nawet i do 3,7550, aczkolwiek wydaje się, że teraz mamy górkę, po której naturalna byłaby krótka, skromna korekta – np. do 3,7140 czy 3,70 (wnioskujemy z wykresu o interwale godzinowym). Analogicznie na EUR/PLN możliwy byłby powrót do 4,20, ale wówczas kupujący euro powinni już korzystać (mamy oczywiście na myśli tych, których perspektywa zakupowa liczy kilka, kilkanaście dni).
Dalej rośnie rentowność polskich obligacji 10-letnich (2,36 proc.), dziś mamy też spadkowe nastroje na GPW. Złoty mógłby jeszcze zyskać, jak to pisaliśmy wyżej, na fali technicznej korekty, albo gdyby uspokoiły się emocje związane z Grecją. Wydaje się jednak, że w tej kwestii atmosfera będzie napięta do samego końca (przynajmniej końca lutego) – nawet jeśli, co w sumie jest prawdopodobne, Grecja pozostanie w Strefie Euro.