Wykres EUR/USD wczoraj po południu i wieczorem ruszył w górę, co jednak nie musi oznaczać jakiejś całkowitej zmiany atmosfery na kontr-dolarową. Wydaje się, że to raczej korekta - która doszła akurat do 1,13, a w ostatnich godzinach powoli zawraca w stronę 1,1280-90.
Jak już pisaliśmy wczoraj, z jednej strony mamy maksima testowane 3 maja, czyli więcej niż 1,16, z drugiej natomiast minima z 30 maja, nieco niższe niż 1,11. W krótszej perspektywie mamy 1,1235 (dołki z wczoraj) i 1,1415 (szczyt z 9 czerwca). Można zatem połączyć maksima z 3 maja i 9 czerwca, otrzymując linię trendu spadkowego. Być może ma ona sens – oto bowiem generalnie wydaje się, że dolar ma szansę zyskiwać na wartości w perspektywie najbliższych kilku miesięcy, o ile tylko słabe payrollsy z USA rzeczywiście okażą się tylko jednorazową wpadką. Oczywiście trzeba też pamiętać, że jeśli połączymy minima z 3 grudnia, 2 marca i 30 maja, to dostaniemy linię zwyżkową, zatem wykres waha się teraz w trójkącie między dwiema prostymi. Dobicie do szpicy w obrębie tegoż trójkąta będzie się w sumie zbiegać z referendum brytyjskim 23 czerwca, zatem tym bardziej powinno wtedy nastąpić jakieś rozwiązanie.
Jeśli Wielka Brytania wyjdzie z UE (ściślej: jeśli taki będzie wynik referendum, bo oczywiście procedura wyjścia to temat na parę lat), to najbardziej uderzy to w pary powiązane z funtem, obniżając jego wartość – zwłaszcza w pary takie jak EUR/GBP czy USD/GBP. Prawdopodobnie jednak i na dolarze będzie widoczny pewien efekt. Euro zyskiwałoby do funta, ale zapewne straciłoby do dolara, traktowanego mimo wszystko jako bezpieczniejsza przystań.
Z drugiej strony, jeśli wygrają przeciwnicy wyjścia (czyli zwolennicy UE), to eurodolar mógłby z powodzeniem wzrosnąć. Nawet jednak i to powinno być jedynie korektą, choćby i mocną. Zasadniczo bowiem wciąż założenie jest takie, że Fed w USA stopniowo będzie zacieśniał politykę, a EBC będzie trwać przy luźnej.
Co dziś w programie? O 6:30 poznaliśmy produkcję przemysłową Japonii za kwiecień – wyniki +0,5 proc. m/m oraz -3,3 proc. r/r są nieco lepsze od prognoz. O 10:30 poznamy inflację CPI i PPI z Wielkiej Brytanii, o 11:00 produkcję przemysłową Strefy Euro (kwietniową, przewiduje się +0,5 proc. m/m oraz +1,1 proc. r/r), o 14:00 polską inflację bazową i podaż pieniądza M3, wreszcie o 14:30 majową sprzedaż detaliczną w USA oraz ceny importu i eksportu w tym kraju.
Polskie sprawy
Było wczoraj kilka wypowiedzi z kręgu RPP – jastrzębich i konserwatywnych (Glapiński, Kropiwnicki) oraz gołębich, dopuszczających możliwość obniżek stóp (Żyżyński). Nie sądzimy jednak, by akurat teraz te wypowiedzi były kluczowe – większe znaczenie ma generalny sentyment i kierunek eurodolara, a także potencjalny wpływ Brexitu.
Złoty w każdym razie jest słaby i traci, nawet bardziej niż sugerowałyby to zmiany na głównej parze. Oto bowiem na EUR/PLN jesteśmy już przy 4,4145, zaś na USD/PLN notowany jest poziom 3,9110. Owszem, na obu parach dopuszczamy myśl o korektach – ale tylko o korektach, raczej niewielkich. Przynajmniej tak może być do 23 czerwca. Co więcej, jeśli wygrają zwolennicy Brexitu, to złoty może jeszcze bardziej stracić. Dość przypomnieć, że majowe szczyty na USD/PLN to 3,9875, na EUR/PLN było to 4,4570.