W regionie Europy Środkowo-Wschodniej najlepiej zachowywała się czeska korona, co należy wiązać z dobrymi danymi makro - indeks PMI wzrósł w grudniu do 55,6 pkt., produkcja przemysłowa przyspieszyła w listopadzie do 5,7 proc. rok do roku, a nadwyżka w handlu zagranicznym wzrosła w listopadzie do 14,3 mld koron czeskich. Inwestorzy traktują czeską gospodarkę jako najmocniejszą w regionie. Wpływ mają też oczekiwania związane z możliwym uwolnieniem kursu EUR/CZK przez Bank Czech w końcu tego roku (jeżeli inflacja powróci w stronę celu).
Równie silnie zachowywał się węgierski forint. Tu wprawdzie bieżące dane makro były słabsze (grudniowy PMI spadł do 49,1 pkt., sprzedaż detaliczna wyhamowała w listopadzie do 4,4 proc. rok do roku, a produkcja przemysłowa w tym samym okresie do 9,5 proc. r/r, to rynek docenił dobre informacje nt. wykonania zeszłorocznego budżetu. Przy deficycie poniżej bariery 3 proc. PKB, szacowanym wzroście gospodarczym wokół 3 proc. i zadłużeniu w granicach 76 proc. PKB, węgierska gospodarka coraz bardziej „błyszczy” w regionie. Inwestorom już dawno przestał przeszkadzać fakt, że premierem rządu jest Victor Orban, zwłaszcza, że decyzje jego rządu są coraz mniej kontrowersyjne, a wręcz odwrotnie (zmniejszenie wysokości podatku bankowego).
Polski złoty wypadł najsłabiej w regionie. Większość obserwatorów rynku tłumaczy to wzrostem globalnego ryzyka w kontekście sytuacji w Chinach, ale jak w takiej sytuacji skonfrontować to z relatywnym spokojem na czeskiej koronie i węgierskim forincie?
Teoretycznie jesteśmy największym rynkiem w regionie, przez co jesteśmy bardziej narażeni na „kaprysy” zagranicznego kapitału. W drugiej połowie grudnia wydawało się, że globalni gracze uznali, że oczekiwane dyskonto w kontekście ostatnich zmian na scenie politycznej jest już zbyt duże i złoty wyraźnie odreagował. Informacje z Chin, które zdaniem rynku mają swoje drugie dno (chińscy decydenci nie pokazują wszystkiego i faktyczna sytuacja w tamtejszej gospodarce może być znacznie gorsza) sprawiły, że obawy związane z sytuacją w Polsce powróciły. I problemem nie jest bynajmniej sytuacja polityczna (choć część obserwatorów wskazuje na zapowiedziane w przyszłym tygodniu obrady Komisji Europejskiej na temat sytuacji w Polsce i nie wyklucza ochłodzenia wzajemnych stosunków), tylko perspektywy gospodarcze.
Rynki finansowe mogą się słusznie obawiać, że założenia przyjęte w tegorocznym budżecie (PKB ma wzrosnąć o 3,8 proc., a średnioroczna inflacja wynieść 1,7 proc.) mogą okazać się niełatwe do realizacji w sytuacji, kiedy problemy w Chinach miałyby większy wpływ na globalną sytuację. W takiej sytuacji z reguły przyjmuje się bardziej ostrożną postawę, tymczasem rząd zapowiada szereg nowych wydatków – program 500+ (ma być wdrożony w najbliższych miesiącach), oraz podwyższenie kwoty wolnej od podatku i cofnięcie reformy emerytalnej (w planach na kolejne) – przy czym osiągnięcie zakładanych przychodów z nowych podatków, a także wzrostu ściągalności podatku VAT, może okazać się niewystarczające.
Przed nami też formowanie się nowej Rady Polityki Pieniężnej. Rzeczywistość pokazuje, że mogą pojawiać się nieoczekiwane nazwiska, jak prof. Henryk Wnorowski, który jest kandydatem Sejmu. Niemniej wydaje się, że RPP w nowym składzie nie zdecyduje się na wyraźniejsze poluzowanie polityki pieniężnej (ruch na stopach o 50 p.b. w tym roku jest mało prawdopodobny), co powinno nieco pomóc złotemu. Niemniej wydaje się, że złoty powinien w większym stopniu liczyć na korzystny splot wydarzeń na rynkach międzynarodowych (kombinację chwilowego uspokojenia nastrojów w Chinach, a także spekulacji, co do odsunięcia w czasie marcowej podwyżki stóp w USA). To jednak w większym stopniu może zaznaczyć się w zachowaniu USD/PLN.
W ostatnich dniach z kraju napłynęły dane nt. indeksu PMI dla przemysłu za grudzień (zamiast odbicia, mieliśmy utrzymanie wartości z grudnia 52,1 pkt.), oraz wstępne szacunki dla inflacji CPI w grudniu (jej odbicie trwa dłużej, niż oczekiwano – flash wskazał na -0,5 proc. r/r wobec spodziewanych -0,4 proc. r/r). W kolejnych dniach uwagę skupią dane nt. bilansu płatniczego w listopadzie (w środę), ostatnie posiedzenie RPP w obecnym składzie (w czwartek), oraz ostateczny odczyt inflacji CPI za grudzień (w piątek).
Układ techniczny na koszyku BOSSA PLN jest negatywny. Widać, że odbicie, jakie miało miejsce w drugiej połowie grudnia było typowym ruchem powrotnym do złamanych wcześniej istotnych poziomów, a teraz mamy kontynuację trendu spadkowego. Kluczowe wsparcia są poniżej minimów z grudnia – to okolice 83,55 pkt. i 85,79 pkt. bazujące na minimach z lutego i marca 2009 r. Trudno będzie zakładać, że uda się ustanowić twarde dno wcześniej, chociaż próba lokalnej korekty nie jest wykluczona.