Złoty rozpoczął tydzień od osłabienia do głównych walut. Cieniem na jego notowaniach kładzie się pogorszenie klimatu inwestycyjnego na świecie, a także dalszy spadek notowań EUR/USD.
Poniedziałkowy poranek i godziny przedpołudniowe upływają pod znakiem słabszego złotego. O godzinie 10:58 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1653 zł, USD/PLN 3,3974 zł, a CHF/PLN 3,4636 zł. Jako, że wszystko co dziś miało się wydarzyć, już się wydarzyło, to ten obraz niewiele musi się zmienić do końca dnia.
Osłabienie złotego to w głównej mierze efekt gorszych nastrojów na rynkach globalnych, co automatycznie przekłada się na wzrost awersji do ryzyka. Niechęć do bardziej ryzykownych posunięć to wpływ słabych danych makroekonomicznych jakie dziś napłynęły z Azji i Europy. Najpierw okazało się, że recesja w Japonii była w III kwartale br. głębsza niż na to wskazywały wstępne szacunki i głębsza też od prognoz (w tym okresie annualizowany PKB skurczył się o 1,9%, a nie o 0,5% jak prognozowano).
Następnie inwestorzy poznali listopadowe wyniki handlu zagranicznego Chin. Nadwyżka handlowa owszem była wyższa od prognoz (54,5 mld USD vs. 43,5 mld USD), ale już roczna dynamika eksportu była o prawie połowę niższa od szacunków ekonomistów, a import nieoczekiwanie zanotował spadek o 6,7% R/R. Przysłowiową kropką nad i były zaś dane z Niemiec. W październiku produkcja przemysłowa wzrosła o 0,2% w relacji miesięcznej, podczas gdy oczekiwano wzrostu o 0,5%, a we wrześniu wzrost ten sięgnął 1,1% M/M. Rozczarowanie było tym większe, że piątkowe dane o zamówieniach mogły sugerować zauważalnie lepszy odczyt.
Jedynym pozytywnym akcentem w dniu dzisiejszym był odczyt najnowszego indeksu Sentix dla strefy euro. W grudniu miał on wartość -2,5 pkt., podczas gdy oczekiwano spadku na poziomie -10,5 pkt. To jednak było zbyt mało, żeby poprawić nastroje na rynkach. Dlatego należy sądzić, że już dziś nie uda się ich poprawić. Nie będzie bowiem dogodnej okazji. W kalendarium zostały jeszcze małoznaczące dane z Kanady. Zakładamy więc, że druga połowa dnia nie przyniesie istotnych zmian na EUR/USD i polskich parach walutowych.
W kolejnych dniach tych emocji powinno być nieco więcej. Szczególnie dotyczy to czwartku. Wówczas będzie mieć miejsce kwartalne posiedzenie Narodowego Banku Szwajcarii (SNB), wystąpienia publiczne szefów SNB i ECB, przetarg na TLTRO oraz zostaną opublikowane najnowsze dane o sprzedaży detalicznej w USA.
Aktualna sytuacja na wykresach EUR/PLN i CHF/PLN wskazuje, że obie pary korygują wcześniejsze silne spadki. Korekta ta póki co wydaje się mieć dość ograniczony zasięg i nie powinna wynieść euro powyżej 4,18 zł, a 3,48 zł. W nieco dłuższej perspektywie czasu złoty będzie się umacniał.
Z zupełnie inną sytuacją mamy natomiast do czynienia na wykresie USD/PLN. Od 7 do 26 listopada miała tam miejsce korekta wcześniejszych silnych wzrostów. W ostatni piątek ostatecznie ta korekta została zakończona. To oznacza, że dolar powinien wrócić przynajmniej do ostatnich maksimów czyli ponad 3,42 zł. To w tej chwili scenariusz bazowy dla niego.