Główna para walutowa, czyli eurodolar, przekracza kolejne bariery w rajdzie na południe, ku umocnieniu waluty amerykańskiej. Chwilami można odnieść wrażenie, iż pretekstem do dalszych spadków są spadki dotychczasowe, innymi słowy - że maszyna sama się napędza, a ta strona rynku, która myśli o zejściu do 1,0, po prostu nie widzi powodu, by się hamować.
Oczywiście są też i fundamenty, o których stale się pisze: start operacji QE w Strefie Euro, dobre dane gospodarcze z USA i ich wpływ na potencjalną podwyżkę stóp w tym kraju, ostatnie jastrzębie głosy z Fed (Fischer, Mester, wcześniej Bullard), tlące się gdzieś na drugim planie ryzyko greckie itd.
Dziś rano jestesmy więc w okolicach 1,0685, czyli już poniżej 1,07. Trend pozostaje spadkowy, wiele świec dziennych jest sporych rozmiarów i ma zniżkowy charakter. Bardzo nisko sytuuje się już rentowność 10-letnich obligacji niemieckich (2,35 proc.), a więc rośnie ich cena.
W dniu dzisiejszym będziemy mieli okazję wysłuchać przemówienia Mario Draghiego o 9:00, ale raczej nie będzie ono przełomowe, zaś ważniejsze są teraz głosy z obszaru Rezerwy Federalnej. Na szerokim rynku o 6:30 pojawią się dane chińskie o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, których wpływ na EUR/USD może być najwyżej bardzo pośredni, poza tym o 19:00 publikacja budżetu federalnego USA za luty. Ogólna perspektywa nadal jest spadkowa, jeśli chodzi o główną parę.
**Złoty traci**
USD/PLN dobija już do okolic 3,90 - mamy obecnie 3,8945, wsparcia to 3,8150 oraz 3,7750, ale trudno teraz o nich na serio myśleć. Oczywiście ostatnie dni miały w sobie dużo z gwałtownej spekulacji i możliwe, że uformowana górka zostanie nieco skorygowana, tym niemniej nie spodziewamy się w tym tygodniu takiej zmiany, która naprawdę mogłaby zadowolić osoby chcące tanio kupić dolara. Perspektywa z roku 2009, czyli 3,91 z kawałkiem, już prawie została osiągnięta, a trudno sądzić, by teraz była to jakakolwiek trwała bariera.
Na EUR/PLN jest być może trochę więcej nadziei. Oczywiście pojęcie trendu jest zawsze trochę względne i zależy choćby od tego, jaki interwał czy skalę weźmiemy na wykresie, tym niemniej wydaje się, że można wytyczyć linię biegnącą szczytami z końcówki stycznia, z lutego, z 4 marca i z wczorajszej sesji. W takim ujęciu mielibyśmy teraz testowanie tegoż trendu spadkowego, możliwe zatem, że to właśnie ów trend wygra. Ważna jest tu więc kwestia okolic 4,1630 - 4,1640 (w przybliżeniu). Teoretycznie słabość euro może pomagać złotemu, choć np. na razie nie widać jeszcze zbytniego zainteresowania polskim długiem, a wręcz przeciwnie - rośnie jego rentowność, gdy np., jak wspominaliśmy, rentowność obligacji niemieckich spada. Nic dziwnego: skup papierów w ramach QE dotyczy Strefy Euro, najwyżej pośrednio można liczyć na dalsze inwestycje wpuszczonego w rynek kapitału w papiery takich krajów jak Polska. Wsparcie na EUR/PLN, gdyby trend się wstępnie potwierdził i wykres by zawrócił, to okolica 4,1450 – 4,15.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1464818460&de=1464904740&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>