Giełdy, ogólnie rzecz biorąc, idą dziś w górę. Gdy piszemy te słowa, wyraźnie na plusie są m.in. takie indeksy jak WIG, WIG20, DAX, S&P500 czy CAC40. Nie było dziś zbyt wielu znaczących danych makro, w każdym razie nie dla eurodolara, ale rynek zapewne uznał, że wczorajsze doniesienia z Chin nie były mimo wszystko tragiczne i być może zawierzył też w zapowiedzi chińskiego rządu, że ten będzie ratował sytuację gospodarczą.
Zresztą w wahaniach dzisiejszych przebija też po prostu zwykła niepewność, brak jednoznaczności, typowy dla takich tygodni, gdy danych makro i wydarzeń polityczno-ekonomicznych jest stosunkowo niewiele. Wczoraj notowano podejścia do 1,1230 - okazały się przedwczesne. Dziś widzimy 1,1130-40, ale do wsparcia na 1,1090 wciąż pozostało trochę miejsca.
Za nieco ponad tydzień, 17 września, dowiemy się, czy Fed ostatecznie podwyższy stopy dla dolara, czy nie. To znaczy: czy stanie się to już w tym miesiącu. Raczej nie: z uwagi na Chiny, z uwagi na chęć podtrzymania wysokich notowań giełdowych, z obawy przez osłabieniem eksportu amerykańskiego, z powodu kontrujących taki projekt wypowiedzi przedstawicieli MFW w ostatnich miesiącach itd. Wydaje się więc, że podwyżki na razie nie będzie. Z drugiej strony, sytuacja uspokoiła się na tyle, że ponowny, totalny odwrót od carry-trade finansowanego w euro, ponowny ruch ku 1,16 - 1,17 - też pewnie nam nie grozi, choć generalny trend jest od połowy marca lekko wzrostowy, tj. na rzecz mocniejszego euro.
Inna rzecz, że 20-tego będą wybory w Grecji, a to może stać się jakiś czynnik niepokoju. Ale i tu najprawdopodobniejszym scenariuszem jest zwycięstwo sił, które będą kontynuować narzucone przez Zachód reformy. Czy to będzie Syriza, czy Nowa Demokracja. Zresztą Grecja ma teraz nowy, gorszy poniekąd problem - problem z uchodźcami, jakkolwiek to inna kwestia.
Słabo wypadły dziś dane z Wielkiej Brytanii o produkcji przemysłowej. Dynamika za lipiec to -0,4 proc. m/m oraz +0,8 proc. r/r. Liczono na więcej, na +0,1 proc. i +1,4 proc. Dane o dynamice przetwórstwa przemysłowego też rozczarowały. Krótko po publikacji w dół poszedł GBP/PLN, z okolic 5,8250-60 do 5,7710 - aczkolwiek zdążył już wrócić do 5,79 - 5,80.
EUR/PLN i USD/PLN
Na EUR/PLN w szerokim sensie trend wzrostowy można mierzyć od 21 kwietnia, kiedy to notowano zejścia poniżej 3,97. Trend ten potwierdził się, ale i zaostrzył po 17 lipca. Tę nową tendencję potwierdził też dołek z 18 sierpnia. Wiele wskazuje na to, że mamy już - albo za chwilę będziemy mieli, zależnie od tego, jak będziemy sobie przybliżać linię (cóż, analiza techniczna zawsze jest odrobinę arbitralna) test tejże linii w okolicach 4,20. Oto bowiem zbliżamy się dziś do tego poziomu. Zejście niżej mogłoby otworzyć drogę do 4,1930 czy 4,1850, niżej do 4,1715-30 czy finalnie nawet do 4,1560 (minima z sierpnia). Nie przesądzamy tego jednak: w końcu istotą trendu jest w pierwszym rzędzie to właśnie, że ma pewną siłę i trwa. Już teraz widzimy lekki powrót na północ, być może więc warto traktować aktualne ceny jako okazje do zakupów euro.
Na USD/PLN jesteśmy przy 3,7740. Kształt świecy - wąski korpus, długie knoty po obu stronach, tj. doji - może sugerować, że nastąpi odwrót po kilku dniach spadków (4 września wykres wykraczał ponad 3,8120, dziś schodził do 3,7580). Zgadzałoby się to ze wzmocnieniem dolara. Generalnie jednak na razie, a może aż do 17 września nie spodziewamy się bardzo dramatycznych ruchów. Naturalne zdaje się utrzymanie zakresu od 3,74 (lub nieco mniej) do 3,8130-50. Za nieco słabszym złotym przemawia powrót rentowności obligacji 10-letnich ponad poziom 3 proc., ale i tu ruchy nie są drastyczne.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1441720800&de=1441807800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=DJI&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=S%26P&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=Nasdaq&colors%5B2%5D=%23ef2361&w=605&h=284&cm=1&lp=1"/>