Krajowy rynek walutowy w dalszym ciągu pozostanie pod wpływem impulsów generowanych przez czynniki globalne. Uwaga inwestorów powinna koncentrować się z jednej strony na rynku długu, z drugiej natomiast na publikowanych po południu danych z USA. Być może lekki wpływ na nastroje mogą mieć doniesienia ws. Grecji.
Piątkowy poranek przynosi lekkie osłabienie złotego. O godzinie 09:16 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1373 zł, a USD/PLN 3,68 zł, po tym jak wczoraj ta pierwsza para wyraźnie spadła, a druga nieco wzrosła.
Impulsy płynące dziś z rynku długu, który w głównej mierze odpowiada za osłabienie złotego w ostatnich tygodniach, są akurat pozytywne. Polski dług, podobnie jak niemiecki, dziś lekko drożeje, kontynuując proces zapoczątkowany wczoraj. Nie oznacza to oczywiście, że fala wyprzedaży jaka przetoczyła się przez te rynki już się zakończyła. Niemniej jednak to uspokojenie nastrojów i tak ma pozytywną wymowę.
Nastroje może natomiast psuć poranne cofnięcie się kursu EUR/USD, co pośredni tworzy też presję podażową na złotego. Sytuacja o tyle może niepokoić, że euro cofa się z poziomu wielomiesięcznej linii bessy. Istnieje ryzyko, że spadki jeszcze się pogłębią, osłabiając przy okazji złotego.
Inwestorzy mogą też niepokoić się doniesieniami z Grecji. Wierzyciele zaniepokojeni brakiem skłonności Aten do kompromisu zdają się dążyć do postawienia ultimatum. To zaostrza sytuację. Aczkolwiek same Ateny liczą, że porozumienie z wierzycielami zostanie zawarte na posiedzeniu Eurogrupy w najbliższy czwartek.
Dziś oprócz wspomnianych czynników wpływ na nastroje, a więc i na kursy walut, będą miały jeszcze publikowane po południu dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. O godzinie 14:30 zostanie opublikowana majowa inflacja producencka (prognoza: -1,1% R/R), a o godzinie 16:00 czerwcowy odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan (prognoza: 91,5 pkt.). Takiego wpływ zostaną natomiast pozbawione raporty o produkcji przemysłowej w strefie euro (godz. 11:00; prognoza: 1,1% R/R) i podaży pieniądza w Polsce (godz. 14:00; prognoza: 7,6% R/R). Dane te bowiem tradycyjnie nie budzą większych emocji.
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN wskazuje, że być może już proces umocnienia euro obserwowany od połowy kwietnia br. zakończył się. Takie wnioski można budować na podstawie zwrotu jaki miał miejsce na poziomie podwójnej bariery tworzonej przez górne ograniczenie dwumiesięcznego kanału wzrostowego i połowę spadku z okresu grudzień 2014 - kwiecień 2015. Na tę chwilę to oczywiście tylko teoria. Znajdzie ona potwierdzenie dopiero w momencie, gdy EUR/PLN wybije się dołem ze wspomnianego kanału. A więc, gdy spadnie poniżej 4,0950-4,1050 zł. Do tego momentu scenariusz bazowy dla wspólnej waluty zakłada wahania w przedziale od opisanego wsparcia do oporu powyżej 4,17 zł.
Znacznie mniej jednoznaczna jest natomiast sytuacja na wykresie USD/PLN. Jasne jest, że silna strefa podażowa znajduje się powyżej 3,82 zł. Silnym wsparciem jest natomiast majowy dołek na 3,5235 zł. Pomiędzy tymi barierami nie ma natomiast żadnych ważnych poziomów. W teorii więc notowania dolara mogą swobodnie krążyć pomiędzy 3,52 a 3,82 zł.