Nasza waluta wciąż pozostaje stabilna, mimo publikacji rewelacyjnych danych o dynamice październikowej sprzedaży detalicznej, która wyniosła 19,4 proc. r/r, czyli najwięcej od marca 2004 r.
We wtorek po godz. 11:30 za jedno euro płacono średnio 3,6900 zł, a za dolara 2,4840 zł. Ten brak adekwatnej reakcji na złotym, można wytłumaczyć tylko niestabilną sytuacją na światowych rynkach akcji, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Tam pierwsze skrzypce wciąż gra określenie ,,subprime", które inwestorzy odmieniają już niemal przez wszystkie przypadki.
Zresztą trudno im się dziwić, skoro nikt nie wie do końca, ile rzeczywiście jest nietrafionych inwestycji w tym sektorze i jak wpłynie to na kondycję finansową banków i tym samym funkcjonowanie całej gospodarki. Tak naprawdę skalę problemu będzie można oszacować dopiero za kilka miesięcy, kiedy instytucje przedstawią wszystkie raporty finansowe z ostatniego okresu. To źle wróży tzw. efektowi stycznia i już zepsuło nastroje związane ze zwyczajowym rajdem Świętego Mikołaja na przełomie listopada i grudnia b.r. Nie oznacza to jednak, że do takiego odreagowania nie dojdzie, problemem będzie tylko jego skala.
Na plus należy uznać opublikowane ostatnio przez firmę Shopper Track informacje o dynamice sprzedaży po czwartkowym Święcie Dziękczynienia. Jak na razie okazały się one lepsze, niż przed rokiem, co może sugerować, że amerykański konsument nie jeszcze nie odczuł negatywnych skutków kryzysu w sektorze bankowym. Niemniej jednak rynek będzie dosyć uważnie śledził dzisiejszą publikację indeksu zaufania konsumentów Conference Board o godz. 16:00. Oczekiwania mówią o jego spadku w listopadzie do 91,6 pkt. z 95,6 pkt. miesiąc wcześniej. Warto przy tym pamiętać, że na nastroje wpływ ma też ropa naftowa, której ceny niestety pozostają wysokie na rynkach światowych.
Pół godziny wcześniej uwagę inwestorów zaprzątnie otwarcie nowojorskiej giełdy (godz. 15:30), które jak na razie może być dość pozytywne (wskazują na to notowania kontraktów terminowych). Niewątpliwie informacja o upłynnieniu części inwestycyjnych aktywów (rzędu 7,5 mld USD) przez Citigroup jest w pewnym sensie pozytywna, ale też pokazuje w jakim położeniu znalazł się ten jeden z największych amerykańskich banków.
A co w kraju? Rozpoczynające się dzisiaj dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej wzbudza większe zainteresowanie niż zazwyczaj. Opublikowane ostatnio dane makroekonomiczne (inflacja, płace, stopa bezrobocia, produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna) wyraźnie pokazują, że gospodarka ma się dobrze, a presja inflacyjna jest coraz wyraźniejsza. Opublikowana ostatnio jedna z rynkowych ankiet pokazuje, że uczestnicy rynku spodziewają się podwyżki stóp procentowych w listopadzie o 25 p.b. i kolejnej w styczniu, ale już o 50 p.b.
Można, zatem zadać pytanie, czemu teraz nie zdecydować się na bardziej radykalny krok? Czas gra na niekorzyść RPP, gdyż nie można jednoznacznie stwierdzić, że inflacja nie przekroczy poziomu górnych widełek NBP (3,5 proc. r/r ) jeszcze w tym roku. Przecież do potencjalnych zagrożeń związanych z globalnym wzrostem cen żywności i energii, dochodzi jeszcze tak prozaiczna rzecz jak świąteczny szał zakupów.
Członkowie RPP w mniejszym stopniu będą także przywiązywać znaczenie do perspektyw aprecjacji złotego. Pogarszające się nastroje na światowych rynkach, a także tak naprawdę spadające szanse na przyjęcie euro przed 2012 rokiem, sprawiają, że dynamika wzrostu naszej waluty w przyszłym roku na pewno nie będzie porównywalna z tą w 2007 r. To wszystko sprawia, że podwyżka stóp procentowych o 50 p.b. już w listopadzie zostałaby przyjęta przez rynki ze zrozumieniem. I doprowadziłaby do dosyć wyraźnego umocnienia się złotego w końcu miesiąca.
Analiza techniczna wciąż nie wyklucza prawdopodobieństwa spadku notowań EUR/PLN w okolice 3,65 zł. Rośnie przy tym znaczenie oporu na 3,6970 zł, chociaż istotne zniesienie Fibonacciego przebiega dopiero w okolicach 3,7050 zł. Dalszego ciągu stabilizacji można natomiast spodziewać się na USD/PLN, który obronił wczoraj wsparcia na 2,4650 zł. Sprzyjać temu będzie sytuacja na EUR/USD, gdzie od kilku dni inwestorzy mają problemy z określeniem krótkoterminowego kierunku trendu.
Opublikowane dzisiaj rano lepsze dane z Francji i Niemiec o wyższych od oczekiwanych wzrostach indeksów nastrojów w biznesie w listopadzie, teoretycznie powinny sprzyjać dalszej zwyżce euro. Inwestorzy wciąż jednak pamiętają piątkową wypowiedź członka Europejskiego Banku Centralnego z Hiszpanii, który przestrzegł przed większym spowolnieniem gospodarki w przyszłym roku za sprawą turbulencji w światowych finansach.
Także wydaje się, że niezależnie od dzisiejszych danych o zaufaniu konsumentów w USA o godz. 16:00 rynek EUR/USD pozostanie w konsolidacji pomiędzy figurami 1,48, a 1,49. O godz. 11:34 notowania tej pary wynosiły 1,4856.