Jak dochód gwarantowany, to pewnie "za nic". To główna oś narracji, jaka przebija się z internetowych komentarzy. Chodzi o pomysł przeprowadzenia eksperymentu związanego z bezwarunkowym dochodem, jaki miałby zostać przeprowadzony w kilku gminach województwa warmińsko-mazurskiego.
Przypomnijmy: na początek kilka tysięcy, a potem może i znacznie więcej, Polaków w ciągu dwóch lat miałoby otrzymywać 1300 zł bezwarunkowego dochodu podstawowego, czyli dostawać pieniądze bez spełniania jakichś wymogów, bez względu na sytuację życiową. Pilotaż miałby objąć gminy położone przy granicy z Rosją. Na razie jednak przedsięwzięcie nie ma zagwarantowanego finansowania, więc nie wiadomo, czy w ogóle ma szanse zostać zrealizowane.
Ale już wywołuje duże kontrowersje.
Eksperyment z dochodem gwarantowanym w Polsce. W sieci zawrzało
Na wstępie pochylmy się nad jednym z internetowych komentarzy dotyczących tego pomysłu, w którym wybijają się główne argumenty "przeciw":
Jako płatnik, wcale niemałych podatków, już teraz mówię temu pomysłowi: dość! Dość rozdawnictwa kosztem tych, którzy w tym kraju tworzą dochód! Dość marnotrawienia naszych podatków, naszych wspólnych pieniędzy, na lewicowe fanaberie! Dość demoralizowania ludzi, dość niszczenia etosu pracy, dość komunizmu w gospodarce i życiu społecznym – można przeczytać w jednym z postów na Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dochód "za nic". Jak Polacy myślą o pieniądzach
"Za nic" implikuje niesprawiedliwość, bo jeżeli ktoś dostaje coś, nic nie robiąc, to według niektórych otrzymuje jakiś profit kosztem tych, którzy ciężko pracują. Jest to paradoks, ponieważ istotą tego rozwiązania jest dążenie do sprawiedliwości społecznej.
Skąd w Polakach taka niechęć (wyrażana w mediach społecznościowych) do pomysłu, który funkcjonuje w przestrzeni publicznej przynajmniej od pół wieku. Jak widać — sama propozycja jest złamaniem pewnego tabu dotyczącego pracy i płacy.
Negatywne emocje, które wywołuje sama propozycja przeprowadzenia pilotażu dochodu podstawowego wydają się wynikać z zerwania relacji między płacą i pracą. Bo właśnie to leży u podstaw idei: oznacza ona otrzymywanie pieniędzy bez względu na to, czy się pracuje, czy nie. Tymczasem jesteśmy przyzwyczajeni myśleć o pieniądzach raczej w kategorii "zasługi". Według najbardziej powierzchownej społecznej intuicji na wypłatę należy "zapracować" – mówi w rozmowie z money.pl publicysta i współautor podcastu "Ekonomia i cała reszta" Kamil Fejfer.
Dyskusja wokół dochodu gwarantowanego pokazuje, że pojęcie sprawiedliwości społecznej nie dla każdego oznacza to samo. Bo to, co według części ekonomistów, polityków i publicystów jest wyrównywaniem szans, dla innych jest konceptem opartym na niesprawiedliwości.
Choć jak zauważa Fejfer – jest mnóstwo wyjątków od reguły "płaca za pracę", o których nie myślimy w kategoriach niesprawiedliwości.
Jeśli jednak głębiej zastanowimy się nad relacją między pracą a środkami finansowymi, to bardzo szybko dojdziemy do wniosku, że rzeczywistość zna mnóstwo wyjątków od reguły "pieniądze za pracę". Tak dużo, że warto zadać sobie pytanie, czy to w ogóle jest reguła. Kiedy ludzie nie pracują, zazwyczaj dostają jakieś środki od państwa, czy to w formie zasiłku dla bezrobotnych, czy innych zasiłków. Ludzie po przekroczeniu pewnego wieku również przestają pracować (choć spora część z nich nadal mogłaby to robić) i otrzymują emerytury. Otrzymujemy również pensje podczas urlopów, a przecież na wakacjach nie pracujemy – mówi Fejfer.
Sprawiedliwość społeczna nie dla każdego jest tym samym
– Ludzie postrzegają świat na zasadzie zasług i w tym wypadku dochód gwarantowany nie współgra z tą zasadą – wskazuje w rozmowie z money.pl Paula Kukołowicz z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
W Polsce rozmowa na temat nowatorskich rozwiązań socjalnych, do których można zaliczyć dochód podstawowy, przypomina trochę dyskusje dotyczące progresji podatkowej i krótszego tygodnia pracy.
Rozwiązania, które działają w innych krajach (progresywne podatki) lub są dopiero wprowadzane (krótszy tydzień pracy), w Polsce – ale trzeba zaznaczyć uczciwie, że nie tylko u nas – odbierane są przez część opinii publicznej jako pewna forma "lewicowej fanaberii", która na pewno zdemotywuje ludzi do pracy.
A przecież burzliwe dyskusje toczyły się wokół niemal każdej zmiany, jaka miała miejsce w historii – od wprowadzenia trójpolówki w czasach pańszczyzny po płatne urlopy, zwolnienia lekarskie czy zakaz pracy dzieci.
Tymczasem ekonomistka Agnieszka Wincewicz-Price – w rozmowie z money.pl przy okazji ubiegłorocznej nagrody Nobla z ekonomii – zwróciła uwagę na to, że zjawiskami ekonomicznymi w najlepszym wypadku rządzą tendencje, a nie prawa. Dlatego tak istotne są takie eksperymenty, jak w przypadku dochodu podstawowego. Nie można ocenić realnie wpływu tego rozwiązania, bazując jedynie na teoriach.
Jak zauważa Paula Kukołowicz, nawet w przypadku dwuletniego eksperymentu trudno oczekiwać, że badani zmienią swoje nawyki czy podejście do pracy dla 1300 zł miesięcznie przez okres dwóch lat.
Programy socjalne i zarzuty o komunizm
Tematy związane z szeroko rozumianą polityką socjalną, w szczególności oscylujące wokół pomocy państwa, określane są często pejoratywnie mianem socjalistycznych, komunistycznych czy peerelowskich.
– Ze względu na uwarunkowania historyczne uważamy, że pieniądze od państwa to jakiś socjal, który jest niezasłużony i prowadzi do patologii. Pomysły dotyczące dochodu bezwarunkowego uważamy za powrót do mechanizmów peerelowskich. Polacy są bardzo podatni na to, jak na temat takich pomysłów wypowiadają się osoby w głównym nurcie przekazu – wyjaśnia badaczka tematu dochodu gwarantowanego z PIE.
Faktem jest też, że Polacy nie mają zaufania do państwa. Według Pauli Kukołowicz państwo kojarzone jest z instytucją, która nie potrafi podejmować dobrych decyzji i jeżeli w PRL państwo nie potrafiło działać efektywnie, to teraz też na pewno nie będzie efektywne.
Polacy nie są gotowi na inne podejście do redystrybucji?
Problemem jest też ogólna refleksja na temat wpływu na naszą sytuację materialną obiektywnych i niezależnych od nas czynników. Zdaniem naszej rozmówczyni z PIE w polskim społeczeństwie jest bardzo mała świadomość, że czynniki strukturalne wpływają na to, jak radzimy sobie w życiu.
Polacy postrzegają to, co osiągają, za efekt własnej pracy, talentu i zaangażowania. To, że coś nam się nie udaje, wynika z tego, że za mało się staraliśmy. Mamy społeczeństwo o poglądach merytokratycznych, czyli nie uważamy, że inne czynniki odpowiadają za to, co osiągamy – uważa badaczka.
– Mówienie, że (dochód gwarantowany – przyp. red.) to pieniądze "za nic" pokazuje, że jesteśmy na niskim etapie refleksji na temat problemów, z jakim się mierzymy – ocenia Paula Kukołowicz.
Michał Krawiel, dziennikarz money.pl