Inflacja w Polsce rośnie z miesiąca na miesiąc, przekraczając ponad dwukrotnie poziomy dopuszczane przez NBP. To wymusiło kolejne zdecydowane działania. W środę RPP ogłosiła trzecią z rzędu podwyżkę stóp procentowych. Główna stawka wzrosła o 0,5 pkt proc. do poziomu 1,75 proc.
Tym samym oprocentowanie w banku przebiło już poziom sprzed pandemii (1,5 proc.), osiągając najwyższą wartość od marca 2015 roku. To wtedy właśnie zdecydowano o cięciu z 2 do 1,5 proc. i taka wartość obowiązywała przez kolejne 5 lat.
W czwartek po godzinie 15:00 o powodach środowej podwyżki stóp procentowych mówił prezes NBP Adam Glapiński.
- Rynek spodziewał się mniej więcej takiej podwyżki. Po długich dyskusjach uznaliśmy, że to najbardziej właściwe. Zastanawialiśmy się też nad innymi działaniami. A wszystko po to, by obniżyć inflację do poziomu celu NBP w dłuższym horyzoncie czasu, czyli do 1,5-3,5 proc. - wskazał prezes banku.
- Perspektywy inflacji zmieniają się. Poddajemy je ciągłym analizom - podkreślił Glapiński. Dodał, że niepewność dotycząca przewidywań w dobie pandemii jest szczególnie duża.
Prezes NBP przyznał, że starsze prognozy NBP nie sprawdziły się. Zakładały mniejszą inflację. Ale nie wycofuje się z nich. Podkreślił, że wtedy były prawidłowe, ale nikt nie potrafił przewidzieć tego, co się w tej chwili dzieje z cenami.
Glapiński: inflacja to globalny problem
Szef NBP przewiduje, że koniunktura na świecie poprawi się, choć niewiadomą pozostaje rozwój pandemii, który ma duży wpływ na gospodarkę. Glapiński podkreślił, że na tę chwilę bank nie przewiduje zaostrzenia pandemii i pojawienia się nowego wariantu COVID-19.
- Ceny surowców energetycznych są bardzo, bardzo wysokie. Ropa naftowa przejściowo trochę staniała ostatnio, ale i tak w listopadzie była o ponad 80 proc. droższa niż przed rokiem - wskazał. Dodał, że węgiel był droższy 2,5-krotnie, a gaz ziemny blisko 5-krotnie.
- Jak ma nie być inflacji, jeśli taki mamy wzrost cen surowców? - pytał. Jednocześnie wytknął ludziom, którzy krytykują NBP za wysoką inflację, że z wysokimi cenami mierzą się kraje na całym świecie. Po czym prezes wyliczał wskaźniki dla poszczególnych krajów, wskazując, że w strefie euro ogółem tak dużych podwyżek, jak teraz, jeszcze nigdy nie było.
Na zarzuty, że NBP z opóźnieniem reaguje na inflację, prezes wskazał, że Europejski Bank Centralny (EBC) ciągle utrzymuje stopy procentowe praktycznie na zerowym poziomie. Bierny pozostaje też amerykański Fed.
- Podjęliśmy działania w odpowiednim momencie - przekonuje. Tłumaczy, że wcześniejsze podwyżki stóp nie miały pełnego uzasadnienia.
Wcześniej niż NBP podwyżki stóp procentowych zaczęły banki na Węgrzech i w Czechach. Jednak prezes Glapiński zauważył, że to i tak nie przyniosło tam efektów, bo inflacja jest w tych dwóch krajach bardzo wysoka.
Silna polska gospodarka
- Sytuacja gospodarcza Polski jest bardzo dobra. Dochody Polaków rosną bardzo szybko. PKB rośnie o 5,3 proc. To bardzo solidny wzrost. W czwartym kwartale dynamika wzrostu będzie nawet wyższa - prognozuje prezes NBP.
Wskazał, że odrobiliśmy straty pandemiczne, a sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra. - Praktycznie nie mamy bezrobocia - podkreślił Adam Glapiński. Zauważył, że ten wskaźnik jest niemal najniższy w Europie.
Prezes NBP nie kryje, że w przyszłym roku inflacja także będzie na podwyższonym poziomie. Zasugerował, że w dużej mierze będzie to konsekwencja polityki Rosji, która jest głównym graczem na rynku surowców energetycznych.
Glapiński ocenił, że obniżenie części podatków przez rząd jest krokiem w dobrą stronę. W krótkim horyzoncie czasu pozytywnie wpłynie to na obniżenie inflacji. Działania NBP i podwyżki stóp procentowych mają zapewnić wyhamowanie inflacji, gdy tarcza antyinflacyjna przestanie działać.
Co dalej ze stopami procentowymi?
Prezes NBP nie kreśli harmonogramu kolejnych podwyżek stóp procentowych. Nie deklaruje dat i konkretnych działań. Zastrzega też, że nie można wylać dziecka z kąpielą. - Nadmierne podwyższanie stóp procentowych może doprowadzić do wzrostu bezrobocia i osłabienie gospodarki - podkreślił.
Jednocześnie przyznał, że jest znacząca przestrzeń do podwyżek stóp procentowych, jeśli tylko będzie taka potrzeba. Między słowami można było wyczytać, że dojdzie jeszcze do co najmniej jednej podwyżki w przyszłym roku.
Warto zauważyć, że szef NBP unika jak ognia określenia: "cykl podwyżek". Nie chce bowiem sugerować żadnych konkretnych scenariuszy, by zostawić RPP jak największe pole do manewru.
Polityka NBP względem złotego
Rok temu NBP osłabiał polską walutę, tłumacząc, że jest to korzystniejsze np. dla eksporterów. Teraz prezes zapewnił, że będzie interweniował tylko wtedy, gdy będzie taka potrzeba.
- Kurs polskiej waluty jest płynny. Fluktuuje wraz z rynkiem. Nie mamy żadnego celu, aby osłabiać lub wzmacniać walutę. Nie deklarujemy żadnych działań w konkretnym kierunku - podkreślił szef NBP.
Tłumaczył, że bank interweniuje tylko po to, żeby nie było nagłych skoków kursów walut, bo - jak stwierdził - burzy to rachunek przedsiębiorców, eksporterów itp. Wartość złotego ma być przede wszystkim stabilna.
- Jesteśmy zadowoleni z obecnej wartości złotego - przyznał. W czwartek około godziny 16.00 euro kosztuje 4,60 zł, dolar jest po 4,07 zł, a frank szwajcarski po 4,40 zł.