Kolejne tegoroczne posiedzenie RPP nie przyniosło niespodzianek. Stawki oprocentowania banku centralnego pozostały bez zmian. Nie ma co liczyć na lepszą ofertę banków w odniesieniu do lokat czy kredytów.
Od maja 2020 główna stawka jest rekordowo niska i wynosi 0,1 proc. Tak będzie przez co najmniej kolejny miesiąc. Oprocentowanie środków lokowanych w NBP przez banki komercyjne pozostało na poziomie 0 proc., a stopa lombardowa (kredytowa) to dalej 0,5 proc.
Te stawki obowiązują banki, ale decyzja RPP przekłada się każdorazowo na ofertę dla zwykłych klientów. Brak zmian w stopach procentowych oznacza, że zarówno oprocentowanie depozytów i lokat oraz pożyczek i kredytów nie powinno się zmienić.
"Ceny wielu surowców, w tym ropy naftowej, są wyraźnie wyższe niż przed rokiem. W ostatnich miesiącach istotnie wzrosły także ceny niektórych surowców rolnych na świecie. Wraz z zaburzeniami podażowymi na niektórych rynkach dóbr przemysłowych przyczyniło się to do istotnego wzrostu inflacji w wielu gospodarkach, w tym w Stanach Zjednoczonych i strefie euro" - czytamy w komunikacie RPP.
"Mimo to, ze względu na wciąż obniżoną aktywność gospodarczą oraz niepewność dotyczącą przyszłej koniunktury, główne banki centralne utrzymują niskie stopy procentowe oraz prowadzą skup aktywów, a także sygnalizują utrzymanie luźnej polityki pieniężnej w przyszłości" - czytamy dalej.
Czytaj więcej: Prezes NBP chciał dobrze. Wyszło na niekorzyść złotego
Oszczędzający dalej muszą szukać zyskowniejszych ofert poza bankami, bo w największych bankach standardowe lokaty na kilka miesięcy praktycznie nie dają żadnych sensownych odsetek.
Za to z niższych rat mogą się cieszyć kredytobiorcy. Średnie oprocentowanie w kredytach konsumpcyjnych jest na poziomie nieco ponad 6 proc., a przed pandemią było w okolicach 8 proc. W przypadku kredytów mieszkaniowych stawki spadły poniżej 3 proc.
RPP pozostaje przy swoim
Decyzja RPP, choć długo wyczekiwana (zwykle posiedzenia rady odbywają się co miesiąc, ale w sierpniu była przerwa), niewiele zmienia. Nie zaskoczyła też ekonomistów. Choć coraz częściej mówią o potrzebnie podwyżek stóp procentowych w celu przeciwdziałania rosnącym cenom, większość członków rady nie podziela tego zdania.
W poniedziałkowym wywiadzie dla PAP przewodniczący Adam Glapiński z jednej strony zapewniał, że "nie dopuści do utrwalenia wysokiej inflacji". Z drugiej, przekonywał, że na razie zacieśnienie polityki pieniężnej, polegającej np. na podniesieniu stóp procentowych, byłoby bardzo ryzykowne.
Tę opinię podziela większość członków RPP, choć warto zauważyć, że nie wszyscy. Są już głosy w radzie, które popierają jak najszybszy wzrost stóp procentowych.
Teoretycznie podniesienie stawek oprocentowania może wpłynąć na spowolnienie wzrostu inflacji. Przypomnijmy, że w sierpniu ceny towarów i usług konsumpcyjnych w Polsce były średnio o 5,4 proc. wyższe niż rok wcześniej.
Celem NBP, którego organem jest RPP, jest dbanie o stabilny poziom inflacji. Za taki przyjmuje się od wielu lat inflację na poziomie od 1,5 do 3,5 proc. Jest więc już wyraźnie powyżej górnej granicy i od dawna oddala się od celu.