Z perspektywy globalnych rynków często same niemieckie dane nie mają takiego znaczenia. Inwestorzy patrzą na indeksy PMI, zaś dane o produkcji czy sprzedaży nie wywołują już takich emocji. Być może wynika to z faktu, iż w Europie są one mocno opóźnione. Dopiero poznaliśmy dane za listopad, a w wielu innych krajach strefy euro i ta publikacja nie ujrzała jeszcze światła dziennego. Niestety dane są bardzo słabe, słabsze niż wskazywałby nawet spadający indeks PMI.
W listopadzie produkcja przemysłowa w Niemczech spadła o 4,6 proc. r/r. Był to trzeci miesiąc spadku w ciągu ostatnich czterech, zaś w przypadku samego przetwórstwa szósty miesiąc kolejnego spadku! Jednak rym razem spadek był wyjątkowo głęboki – tak głęboko ujemnych wartości nie widzieliśmy od kryzysu europejskiego w 2012 roku. Co istotne odbywa się to w okresie, kiedy euro nie jest przesadnie mocne, zatem trudno usprawiedliwiać te spadki brakiem konkurencyjności cenowej.
Warto zwrócić uwagę, że sytuacja wygląda nieciekawie w momencie, gdy cła w globalnym handlu dopiero zaczynają dawać się we znaki. Nie oznacza to niczego dobrego dla polskiej gospodarki i faktycznie mocne spadki indeksów PMI należy traktować poważnie.
Na Wall Street tym czasem mamy powrót optymizmu. Wynika to z dwóch czynników. Po pierwsze, sygnały z Fed sugerują wsłuchanie się w oczekiwania rynku, który nie widzi w tym roku podwyżek stóp procentowych, po drugie są nadzieje na efekty rozmów handlowych z Chinami. Pierwsze spotkanie zakończy się dziś, jednak tak naprawdę nie wiemy, czy przyniesie ono jakiekolwiek konkrety. Być może zatem optymizm amerykańskich rynków jest na wyrost, szczególnie, że tamtejszy indeks koniunktury w usługach również zaliczył mocny spadek (choć z bardzo wysokiego poziomu), a kwestia paraliżu rządu pozostaje nierozwiązana.
Jako ciekawostkę można podać fakt, iż w efekcie paraliżu nie są publikowane niektóre raporty rynkowe, takie jak zestawienie pozycjonowania przez CFTC, czy też raport dla rynków zbóż ze strony WASDE. Nie poznamy też na czas danych o handlu zagranicznym.
Wtorek przynosi zauważalne osłabienie złotego, które po części można łączyć ze słabymi danymi z Niemiec. Wtorkowy kalendarz zapowiada się dość spokojnie, o godzinie 11:00 poznamy dane przedstawiające nastroje biznesu i konsumentów w strefie euro. O 9:25 euro kosztuje 4,3045 złotego, dolar 3,7609 złotego, frank 3,8341 złotego, zaś funt 4,8018 złotego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl