Jeden z ostatnich dużych krachów na rynku kryptowalut wywołał Elon Musk, który ogłosił, że jego Tesla rezygnuje z przyjmowania płatności za samochody w bitcoinach. Jako powód wskazał negatywny wpływ na środowisko poprzez zużywanie ogromnych ilości energii przy okazji procesu tworzenia bicoinów.
Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) wskazują, że roczne zapotrzebowanie na prąd w przypadku samego bitcoina waha się między 116 a 127 TWh.
"Gdy uwzględnimy także zużycie energii przez drugą najpopularniejszą kryptowalutę (ethereum), łączne zapotrzebowanie na energię wzrasta do ponad 175 TWh, przewyższając roczne zużycie energii elektrycznej w Polsce" - podkreślają.
Ekonomiści zastrzegają, że te szacunki zużycia energii przez kryptowaluty nie są najwyższymi w historii.
"Obecnie mamy do czynienia ze spadkiem wartości bitcoina i co za tym idzie - spadkiem opłacalności jego wydobycia. W pierwszej połowie maja 2021, gdy po informacji o dopuszczalności płatności bitcoinem przez Teslę jego kurs wynosił powyżej 200 tys. zł (obecnie 130 tys. zł), szacowane roczne zapotrzebowanie na energię według Cambridge Bitcoin Electricity Consumption Index przekroczyło 150 TWh" - wskazują.
Gdyby jeszcze wydobywanie kryptowalut odbywało się przy pomocy energii pozyskanej z odnawialnych źródeł, to problem byłby mniejszy. Niestety farmy kryptowalut w większości znajdują się w krajach o wysokim udziale paliw kopalnych w miksie energetycznym.
Według szacunków Cambridge ponad 70 proc. kopanych bitcoinów było zlokalizowanych w Chinach, które w 2019 roku ponad 60 proc. energii elektrycznej pozyskiwały ze spalania węgla.
Co ciekawe, negatywny wpływ dużego zużycia wysokoemisyjnej energii elektrycznej przy kopaniu kryptowalut został dostrzeżony przez samą branżę. PIE zauważa, że na rynku pojawiają się nowe inicjatywy jak solarcoin czy bitgreen - ekokryptowaluty.
Z kolei twórcy ethereum zapowiedzieli zmiany mające ograniczyć zapotrzebowanie na energię o 99,95 proc.