Polska waluta jest w ostatnim czasie wyjątkowo słaba. Tonie przez spadek wiarygodności NBP, ale to tylko część prawdy, o czym więcej piszemy TUTAJ.
To jednak nic przy tym, co dzieje się z turecką walutą. Tam obserwujemy właśnie eskalację kryzysu. We wtorek w najgorszym momencie lira traciła względem dolara nawet 17 proc. Około godziny 15:00 polskiego czasu jest 11 proc. pod kreską.
Takie dzienne zawirowania są poważnym sygnałem ostrzegawczym na giełdach, gdzie handluje się akcjami. W przypadku notowań walut (pomijając kryptowaluty) praktycznie się to nie zdarza. A jednak.
Jeden dolar kosztuje już blisko 13 lir. To prawie dwa razy wyższy kurs wymiany niż na początku roku. To tak jakby w tym samym czasie notowania amerykańskiej waluty wzrosły z 3,70 zł w styczniu do ponad 7 zł. Brzmi abstrakcyjnie. Pokazują to m.in. obrazowe wpisy niektórych ekonomistów w mediach społecznościowych.
Turecka lira warta grosze
Ten, kto był na wczasach w Turcji chwilę przed pandemią, pamięta, że wtedy jedną lirę można było kupić za około 70 groszy, a cztery lata temu kurs przekraczał złotówkę. Teraz turecką walutę można już kupić po 33 grosze. Nigdy wcześniej nie była tak tania.
"To prawdziwy pogrom. Para USDTRY notuje kolejne szczyty, po tym jak bank centralny zmniejszył stopy procentowe, zgodnie z wolą prezydenta Turcji" - wskazują ekonomiści Domu Maklerskiego XTB.
Zauważają, że mimo szalejącej w Turcji inflacji i dramatycznej słabości liry, prezydent Erdogan podtrzymuje swój wrogi stosunek do podwyżek stóp procentowych i jak zapowiadał, ma zamiar z nimi walczyć "do końca".
Prezydent Turcji bije w lirę
Gdy na całym świecie banki centralne zastanawiają się nad podnoszeniem stóp procentowych w obliczu silnych podwyżek cen (ostatnie dwa miesiące upłynęły m.in. na podwyżkach stóp w Polsce), w Turcji idą pod prąd. Tną oprocentowanie w bankach i to ostro.
W ostatnich dniach główna stawka w banku Turcji spadła do 15 proc. I było to trzecie z rzędu cięcie. Przed nim wynosiła 19 proc.
W Polsce NBP bił na alarm i zdecydował o podwyżkach stóp, gdy inflacja przebiła 6 proc. Tymczasem w Turcji podwyżki cen sięgają już blisko 20 proc. w skali roku.
Prezydent Turcji należy do bardzo wąskiego grona osób, które uważają, że obniżkami stóp procentowych można zdusić inflację. I nie chce słyszeć, że mogłoby być odwrotnie. Do tego stopnia, że w ostatnich miesiącach zdymisjonował kilku członków banku centralnego (to bank formalnie decyduje o stopach procentowych), którzy sprzeciwiali się cięciu oprocentowania.
Swoje stanowisko prezydent Turcji wyraził dobitnie w poniedziałek. Cytowany przez dziennik "Financial Times" miał określić politykę obniżania stóp procentowych mianem "wojny o gospodarczą niepodległość". I to było jednym z głównych motorów napędowych obecnych spadków notowań liry.