Za franka ponownie trzeba płacić ponad 4 zł. Ostatnio był na tym poziomie w kwietniu 2017 roku. Frankowicze mogą być poważnie zirytowani tą sytuacją.
Na koniec czerwca Polacy mieli do spłacenia już "tylko" 101 mld zł kredytów frankowych. A tu nagle świat przypomniał sobie, że frank jest bezpieczną przystanią do parkowania wielkich pieniędzy.
Zobacz też: Odwalutowanie kredytów frankowych. "Można odzyskać do 700 tys. zł"
Wszystko rozegrało się na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy. Kurs franka w relacji ze złotym podskoczył nagle o prawie 5 proc. To nasilająca się wojna handlowa między USA i Chinami oraz widmo bezumownego brexitu zapędziły inwestorów w bezpieczne rejony rynku.
- Choć dla wielu osób to niemiły bieg zdarzeń, to i tak nic, w porównaniu do tego, co dzieje się na wielu rynkach wschodzących - podaje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Co będzie dalej? Wiele zależy od relacji między potęgami gospodarczymi świata, więc mało kto odważy się snuć konkretne prognozy. Jedno jest jasne: cena franka jest mocno zawyżona.
Bank Szwajcarii uspokaja
Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) na bieżąco podaje właściwą wycenę opartą na szeregu wskaźników gospodarczych. Według tych wyliczeń, już na koniec lipca frank był względem złotego realnie o 10,8 proc. za drogi. A od tej pory jeszcze urósł o 2,2 proc., więc można powiedzieć, że szwajcarska waluta jest teraz za droga o 13 proc.
Może marne to pocieszenie dla frankowiczów, ale obecne wydarzenia to anomalia rynkowa i wszystko wróci do "porządku". Oczywiście do tego potrzebny będzie cały szereg wydarzeń, jak odpowiednio dobre dane gospodarcze z Polski, utrzymanie deficytu budżetowego przez nasz rząd, najlepiej jeszcze połączone ze słabszymi danymi gospodarczymi Szwajcarii.
Ta bazuje w dużej mierze na eksporcie. Tyle, że akurat eksport ze Szwajcarii w czerwcu po raz dopiero szósty w historii przewyższył import o ponad 4 mld franków. A bezrobocie jest na siedemnastoletnich rekordach.
Cieszyć się czy martwić interwencją?
Szwajcarów niepokoi jednak umocnienie waluty, bo może uderzyć właśnie w ich eksport. Pojawiły się nawet sygnały o możliwej interwencji banku centralnego na rynku, czyt. SNB może wypuszczać puste franki na rynek. Dla frankowiczów lepiej, by do niej nie doszło.
Ostatnio, gdy SNB interweniował, to frank zamiast spadać jak powinien, tylko rósł. Dlaczego? Można to tłumaczyć tym, że skoro nabrał odpowiedniej masy, to jako bezpieczna przystań stał się jeszcze bardziej atrakcyjny dla wielkiego międzynarodowego kapitału.
Miano "bezpiecznej przystani" Szwajcaria może stracić chyba tylko po długim czasie słabych wyników gospodarki. Czego oczywiście im nie życzymy, bardziej mając nadzieję, że polska gospodarka będzie się trzymać mocno i sama zasłuży na mocnego złotego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl