Amerykański bank centralny w 2022 r. podnosi stopy procentowe, by walczyć z inflacją. Szef Fedu Jerome Powell w środę jeszcze raz podkreślił, że to najważniejszy obecnie cel, a "jest jeszcze długa droga do tego, by ustabilizować ceny". Z drugiej strony zauważył jednak, że są powody, by złagodzić tempo podwyżek stóp procentowych. Giełdowe byki (inwestorzy nastawieni optymistycznie) odczytali to jako szansę na złagodzenie kursu przez amerykański bank centralny, co w dominującej ocenie ma oznaczać lepsze czasy dla rynku akcji czy obligacji.
Wystąpienie Powella wywołało wystrzał euforii na amerykańskich rynkach akcji
Co prawda wielu uczestników rynku już od początku października wierzyło w tzw. piwot, czyli zwrot w polityce amerykańskiego banku centralnego, ale wczorajsze potwierdzenie tej tezy przez Powella przyniosło euforię na rynku akcji i cofnięcie na dolarze amerykańskim. Aktualnie podwyżka stóp procentowych o 50 punktów bazowych na grudniowym posiedzeniu Fed jest scenariuszem bazowym – komentuje Łukasz Stefanik, analityk domu maklerskiego XTB.
Po wystąpieniu Powella gwałtownie zaczął zyskiwać skupiający największe spółki technologiczne indeks Nasdaq, który w perspektywie dnia zyskał ostatecznie ponad 4 proc. S&P 500 wzrósł o ponad 3 proc. i znajduje się na najwyższym poziomie od początku września, a Dow Jones osiągnął poziom widziany ostatnio w kwietniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeśli chodzi z kolei o czwartkowy poranek, możemy obserwować niewielką korektę na rynku akcji po wczorajszych silnych wzrostach, z kolei dolar pozostaje najsłabszą walutą z grona G10. Natomiast większość europejskich indeksów giełdowych zyskuje.
Euro i złoty zyskują. Dolar idzie w dół
W ocenie Stefanika, jeśli obecny sentyment nie ulegnie zmianie, w średnim terminie niewykluczony byłby nawet kurs euro powyżej granicy 1,06 dolara za euro. Jak zauważa ekspert, polski złoty także skorzystał wczoraj na osłabieniu dolara i umocnił się w ujęciu do głównych walut. To kolejny raz w tym roku, gdy nasza waluta jest beneficjentem korekty wzrostowej na parze euro dolar. "Poranek przynosi jednak zastanawiającą zmianę sentymentu i osłabienie naszej krajowej waluty (mimo wciąż słabego dolara)" – stwierdza Stefanik.
"Rynek w sumie nie otrzymał nic nowego a jedynie potwierdzenie tego, co już wiedział od jakiegoś czasu. Tak czy inaczej, słowa, które padły, wystarczyły, żeby zmienić nieco układ na wykresach" – zauważa z kolei Łukasz Zembik z Oanda TMS Brokers. On też nie ma wątpliwości, że wczorajsze wydarzenia okazały się dobre dla polskiego złotego. Para USD/PLN rano w czwartek spadła nawet do poziomu 4,47 zł za dolara. Po godz. 11 za dolara płaciło się 4,49 zł.
Kolejne zdarzenia zadecydują o tym, czy rosnący trend się utrzyma
W piątek o godz. 14.30 czekają nas dane z amerykańskiego rynku pracy. Wzrost stopy bezrobocia w USA w popularnej ocenie zostałby odebrany pozytywnie przez rynki jako kolejny sygnał, że Fed będzie skłonny do zakończenia cyklu podwyżek.
Gwałtowne, krótkotrwałe wzrosty na giełdzie to jednak też zjawisko charakterystyczne dla okresu dominujących spadków (rynek niedźwiedzia). W ogólnie bardzo złym dla rynku aktywów 2022 r. już kilka razy okazywało się, że optymizm inwestorów trwał tylko przez chwilę, a potem rynek wyznaczał kolejne minima. Podobnie zachowywał się dalej tracący w tym roku ponad 10 proc. do dolara polski złoty.