W opinii większości inwestorów USA stoi przed scenariuszem zagarnięcia kontroli nad Białym Domem i Kongresem przez Demokratów przy wciąż tlących się nadziejach na szybko uchwalony pakiet fiskalny.
Humory inwestorów potrafią zmieniać się równie mocno, co zdanie prezydenta Trumpa. Jeszcze w piątek rano pisałem, że rynek nie wykazuje chęci do rewaluacji sytuacji wokół wyścigu prezydenckiego w USA, by teraz być zmuszonym odwoływać ta opinię.
Słaba postawa Trumpa w pierwszej debacie, potem diagnoza COVID i malejące sondaże początkowo nie potrafiły zagłuszyć obaw, że wynik wyborów i tak może być nieuznany przez Trumpa i przedłuży się okres nerwowości. Jednak piątek przyniósł znaczące dyskonto scenariusza, w którym wygrana Bidena będzie niekwestionowana, a dobra passa Demokratów pozwoli im odbić Senat i utrzymać kontrolę w Izbie Reprezentantów.
Jakkolwiek bezproblemowa realizacji polityki Demokratów oznacza m.in. wzrost podatków, to dla uczestników rynków większe znaczenie ma usunięcie ryzyka kwestionowanego wyniku wyborów. Czasami trzeba wybrać mniejsze zło. Zgadzam się z oczekiwaniami rynkowymi, że wygrana Bidena stała się bardziej prawdopodobna, choć nie odczuwam komfortu pełnego zawierzania w sondaże, biorąc pod uwagę, jak zgubne to się okazało w 2016 r.
Także sytuacja w Senacie nie jest taka prosta – Republikanie posiadają 53 ze 100 miejsc i w wyborach (dotyczących jednej trzeciej miejsc) stracą według sondaży trzy a zyskają dwa mandaty, z kolei w trzech stanach wynik jest trudny do przewidzenia. W efekcie wycena tzw. „blue sweep” (przejęcie pełni władzy przez „niebieskich” Demokratów) może być przesadna, jak również wciąż pozostaje ryzyko kontrofensywy sztabu Trumpa.
Jednak w ujęciu netto stało się bardziej realne, że po 3 listopada ryzyk będzie mniej, a rynek już zaczyna ustawiać się na „lepsze” czasy. To może wystarczyć, by kontynuować wzrosty rynku akcji i odnawiać krótkie pozycje w USD a długie w walutach ryzykownych.
Mimo to 3 tygodnie do wyborów to sporo czasu na negatywne zaskoczenia, więc nastawiam się na przetasowania okresów risk-on i risk-off. Obecnie ryzyko jest w trybie ON.
W USA tydzień zaczyna się z opóźnieniem w związku z obchodami Dnia Kolumba w poniedziałek. Dalej ważniejsze niż dane będą czynniki polityczne – negocjacje fiskalne i wybory. Administracja Trumpa zasugerowała otwartość dla uzgodnienia większego pakietu, ale przełom z pewnością nie jest bliski.
Po drugiej stronie Atlantyku niemiecki indeks ZEW (wt) powinien być mocniejszy po stronie sytuacji bieżącej (druga fala COVIDu rozwija się wolniej niż w innych częściach Europy), ale przy spadku subindeksu oczekiwań (pandemia osłabia perspektywy gospodarcze całego bloku). EUR/USD pozostaje barometrem nastrojów względem ryzyk z USA (pakiet fiskalny, wybory) i tutaj należy szukać drogowskazu dla kursu.
Brexit pozostaje głównym czynnikiem ryzyka dla funta. Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson wyznaczył 15 października na deadline dla porozumienia handlowego z UE, jednak strona unijna nie zamierza poddać się presji i prędzej pozwoli Johnsonowi odejść od rozmów niż zrezygnować że swoich postulatów. Porozumienie w tym tygodniu byłoby dużą niespodzianką, której rynek jeszcze nie wycenia, nawet jeśli funt pozostaje względnie stabilny przy nadziejach na końcową ugodę (choć raczej dopiero w listopadzie).
W Polsce dane o saldzie na rachunku bieżącym (śr) powinny wskazać na utrzymanie dużej nadwyżki w sierpniu – pozytywny czynnik wspierający fundamentalnie walutę. Poza tym nastroje zewnętrze dyktują apetyt na aktywa rynków wschodzących, choć hamulcem dla umocnienia złotego może być ostrożność inwestorów w obliczu zaostrzenia restrykcji krajowych w obliczu wzrostu liczby zachorowań na COVID-19.